Publiczność Opery Narodowej mogła zobaczyć cztery spektakle „Petera Grimesa”, a potem teatr rozpoczął wakacyjną przerwę. Premiery na finał sezonu nie są dobrym pomysłem, szczególnie takie jak „Peter Grimes”. Utwór Benjamina Brittena, choć zaliczany jest do wielkich oper XX wieku, nie był obecny w polskich teatrach. A ta inscenizacja to jeden z najciekawszych spektakli Mariusza Trelińskiego..
– To opowieść o człowieku, którego praktykant zginął podczas pracy na łodzi, a on został oskarżony, a następnie uniewinniony przez sąd. Ale ludzie wiedzą swoje, wisi więc nad nim piętno mordercy – mówił reżyser „Rz” przed premierą. – Ta opera dotyka przede wszystkim tematu Innego. Inny jest ten, kto zagraża społeczeństwu – uchodźca, Żyd, gej, ktoś innej rasy. To ktoś, o kim się mówi, że „nie jest nasz” i dlatego zostaje wykluczony poza nawias.
Warszawski „Peter Grimes” trafił obecnie na platformę Operavision.eu. Stworzyło ją 30 teatrów z 18 krajów, wspiera Unia Europejska poprzez program „Europe Creative”. Przedstawienia są dostępne bezpłatnie przez pół roku. W aktualnej ofercie są m. in. „Aida” z Rzymu, „Dydona i Eneasz” z Barcelony, „Nabucco” z Genewy czy rzadko wystawiany „Henryk VIII” Saint-Saënsa z Brukseli.
Czytaj więcej
WarszeMuzik – jedyny festiwal, który do słuchania muzyki zaprasza na podwórka starych warszawskich kamienic, zaczyna się 5 sierpnia.
Opera Narodowa uczestniczy w działalności platformy niemal od początku. Udostępniono m.in. „Goplanę” Żeleńskiego, co niewątpliwie przyczyniło się, że spektakl otrzymał w 2017 r. International Opera Award jako odkrycie roku. A przed „Peterem Grimesem” balet „Giselle” zyskał rekordowe prawie pół miliona wyświetleń.