Machulski: Brutalność i cynizm rosyjskich najeźdźców mnie przeraża

Juliusz Machulski o prapremierze nowej sztuki „Atrament. Wczoraj. Żyrafa", która odbędzie się 12 marca w Teatrze Powszechnym w Łodzi

Publikacja: 11.03.2022 10:41

Juliusz Machulski

Juliusz Machulski

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Wojna uderza w plany teatrów, chcemy rozmawiać o naszych codziennych rodzinnych problemach, tymczasem wydarzenia dyktują co innego. Co dziś może być ważne dla widzów w pana nowej sztuce?

Nie wiem. Dopiero widzowie nam powiedzą. Pisałem te sztukę przed napaścią Rosji na Ukrainę. Dziś żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości. Nic nie jest ważniejsze niż zakończenie tej wojny, w której rosyjscy żołnierze zabijają cywilów i dzieci.



Pamiętam jeszcze czasy, gdy potępiało się Skandynawów oddających rodziców do domów opieki społecznej, rezygnowało z codziennego kontaktu. Dziś chyba jesteśmy w innym miejscu?



Tak. Dziś wiemy, że najbardziej nawet kochająca rodzina sama nie poradzi sobie z opieką nad chorym na Alzheimera.



Obserwuje pan erozję polskiej rodziny?



Nie obserwuję. Ale jeśli następuje erozja rodziny to nie jest to tylko polska specjalność. Pewnie tak jest na całym świecie.



Jakie znaczenie ma w pana sztuce, że jednym z bohaterów jest były esbek?



Bohaterka wspomina swoją młodość, w czasie PRL-u. Czy chcemy czy nie esbecy byli częścią tamtych czasów.

Mamy wiek XXI a Putin jak w XVIII wieku chce okupować niepodległy kraj, bo mu się tak podoba! Dla współczesnego, cywilizowanego człowieka jest to niewyobrażalne.



Jak pan ocenia inicjatywę Polskie Centrum Komedii pod kierownictwem dyrektor Ewy Pilawskiej?



Ewa Pilawska jest twórcą teatru nowej jakości. Jako bodaj jedyny dyrektor teatru w Polsce zatroszczyła się o komediowy a zarazem ambitny repertuar dla szerokiej widowni. W swoim teatrze stworzyła Polskie Centrum Komedii, teatralnych komedii, w których najważniejsi są tekst i aktor. Ewa potrafi zapalić do działania. Sam jestem najlepszym na to przykładem, jak perswazją i mądrą radą spowodowała, że z reżysera filmowego stałem się komediowym dramatopisarzem. Jej apele w rodzaju : „Proszę cię napisz sztukę dla Teatru Powszechnego, bo nikt tego tak dobrze jak ty nie zrobi” – były i są nie do odrzucenia. Dzięki swojej wytrwałości sprawiła, że napisałem dla niej już cztery komedie, a piąty tekst już gotowy jest w trakcie przygotowań.




Minęło właśnie 40 lat od premiery „Vabanku”. Coś by pan dodał po latach zmienił? Ma pan ochotę na autorski remake?



„Vabank” to był jedyny z moich filmów, gdzie miałem tyle czasu ile potrzebowałem. Na scenariusz, poszukiwanie obsady, zdjęcia i wreszcie montaż. Dziś kiedy zaczynam zdjęcia, mówi mi się kiedy film musi być gotowy, bo ustalono już termin premiery. 40 lat temu premiery odbywały się  wtedy kiedy reżyser mówił, że film jest gotowy. Myślę, że „Vabank” nie potrzebuje remake’u. Nie zestarzał się, gdyż od początku był „retro” czyli „stary”.


 
Ma pan na koncie „Szwadron”. Co dziś myśleć o Rosji? Rosjanach znajdą siłę na demokratyzację?



Brutalność i cynizm rosyjskich najeźdźców mnie przeraża. Właśnie zbombardowali szpital dziecięcy. To jest szaleństwo jednego człowieka, za którym idą inni. Znamy takie wypadki z historii. Mamy wiek XXI a Putin jak w XVIII wieku chce okupować niepodległy kraj, bo mu się tak podoba! Dla współczesnego, cywilizowanego człowieka jest to niewyobrażalne.  Mam nadzieję, że nie zostawimy Ukrainy samej. Znam trochę Rosję i wiem, ze w każdej rosyjskiej rodzinie są Ukraińcy, tak jak w każdej ukraińskiej rodzinie są Rosjanie.  Wcześniej niż „Szwadron” zrobiłem w Odessie, na Ukrainie film „Déjà Vu”. Mam tam przyjaciół, wspaniałych, ukraińskich filmowców. Mam także przyjaciół wśród wspaniałych rosyjskich filmowców, którzy współtworzyli ten film. Mam nadzieję, że nie wszyscy Rosjanie myślą jak Putin, choć chyba jest ich o wielu za wiele. Niestety o wielu za mało jest Rosjan, którzy myślą jak Aleksiej Nawalny. A on na pewno byłby szansą na normalność w Rosji. Chociaż trudno mówić przyszłych losach tego kraju, bo jak się okazało, tak naprawdę to  my Rosji wcale nie znamy.

Wojna uderza w plany teatrów, chcemy rozmawiać o naszych codziennych rodzinnych problemach, tymczasem wydarzenia dyktują co innego. Co dziś może być ważne dla widzów w pana nowej sztuce?

Nie wiem. Dopiero widzowie nam powiedzą. Pisałem te sztukę przed napaścią Rosji na Ukrainę. Dziś żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości. Nic nie jest ważniejsze niż zakończenie tej wojny, w której rosyjscy żołnierze zabijają cywilów i dzieci.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
Siedmioro chętnych na fotel dyrektorski po Monice Strzępce
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Teatr
Premiera spektaklu "Wypiór", czyli Mickiewicz-wampir grasuje po Warszawie
Teatr
„Równi i równiejsi” wracają. „Folwark zwierzęcy” Orwella reżyseruje Jan Klata
Teatr
„Elisabeth Costello” w Nowym Teatrze. Andrzej Chyra gra diabła i małpę
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Teatr
Zagrożone sceny. Czy wyniki wyborów samorządowych uderzą w teatry