Wojciech Tomczyk, autor adaptacji, wykroił z powieści Tyrmanda o tajemniczym mścicielu niewinnych ofiar mafii scenariusz z barwnymi charakterami i błyskotliwymi dialogami.
W warszawskim Teatrze Powszechnym scenograf Jan Kozikowski przerzucił ponad sceną żelazną kładkę, gdzie rozgrywa się strzelanina z ekwilibrystyczną pogonią. Narrację ubarwiają grane "na zwolnionych obrotach" sceny bójek i pokazane w rytm jazzu rodzajowe sekwencje "z epoki": na socjalistycznej budowie, socgimnastyka.
Ożywa dancing w Kameralnej, gdzie Filip Merynos, szef Spółdzielni Pracy Woreczek, planuje z Lową Zylbersztajnem skok na kasę, czyli druk fałszywych biletów na hitowy mecz Polska – Węgry. Puszczona w ruch obrotówka przyspiesza akcję w szpitalu, gdzie leżą ofiary mafijnych porachunków, na milicyjnej komendzie oraz na szezlongu seksbomby Olimpii Szuwar. Kochanka Merynosa kusi ponętnym ciałem i zagranicznym alkoholem lekarza Halskiego, zadurzonego w blond piękności Marcie Majewskiej.
Miłosne wątki wypadają bladziej od mafijnych, ale Marta Pauliny Chruściel też ma swoją chwilę, gdy idzie się "dozbroić" w sexy ciuchy na bazarze. Charakterystyczne typy warszawskiego półświatka aktorzy naszkicowali pastiszową kreską na wzór filmowych animacji. Były bokser Kruszyna (Stanisław Pacek) porusza się kanciastym krokiem,zapakowany w bikiniarską marynarę. Mimika sekretarki Merynosa (Maria Robaszkiewicz) jest zabawniejsza od Kaczora Donalda. Zylbersztajna szmoncesowo zagrał Krzysztof Szczerbiński. Dariusz Siastacz (Merynos) jest idealnym złym człowiekiem. Agnieszka Krukówna (Olimpia Szuwar) gra kobietę lekką jak chmurka.
Rekordy bije Ryszard Sierakowski – aż w pięciu epizodach. Najlepszy jest Gość z Kameralnej, który pyta filozoficznie: "Ile czasu tracimy, nie pijąc wódki?!".