W Gombrowiczowskiej „Operetce" przygotowanej w warszawskim Teatrze IMKA Mikołaj Grabowski pełni funkcję demiurga. Pojawia się jako dyrygent orkiestry i kreator rzeczywistości.
Wszystko zaś toczy się w rytm znakomitej muzyki Tomasza Kisewettera, tej samej, która towarzyszyła polskiej premierze „Operetki" wyreżyserowanej przez Kazimierza Dejmka przed niemal 40 laty. Teraz została na nowo zaaranżowana i nie wykonuje jej orkiestra, lecz skromny kwartet.
Spektakl daje gorzki obraz społeczeństwa ukazany w operetkowej formie, taką „niby historię wesołą, a okropnie przez to smutną". To opowieść o ludziach, którzy nieustannie kogoś udają, poszukując własnej tożsamości. Grabowski rozbiera nas do nagości. Pokazuje pustkę, zawiedzione ambicje, niespełnione nadzieje. Idąc zaś za myślą Gombrowicza, mocno dworuje sobie z dzisiejszych demiurgów i dyktatorów różnych mód, do których nakręcone przez media społeczeństwo ma stosunek niemal wiernopoddańczy.
Mistrz Fior w kreacji Jakuba Przebindowskiego stylizowany jest na słynnego Karla Lagerfelda. Przebindowski słynie z nienagannych manier, ma także talent wokalny. Świetnie oddał twórczy niepokój swego bohatera, ale również jego zblazowanie i bezradność. Ten Fior dzielnie nosi brzemię narzucone mu jako kreatorowi mody, ma też świadomość oczekiwań, jakie stawia przed nim ludzkość.