Korespondencja z Brukseli
Szefowie państw i rządów 28 państw UE mają rozmawiać o przyszłym budżecie UE na okres po 2020 roku i o zmianach instytucjonalnych. Debata na temat priorytetów finansowych UE odbędzie się, zanim Komisja Europejska przedstawi projekt nowych wieloletnich wydatków.
Jest to wydarzenie bez precedensu w UE: zazwyczaj od razu dyskutowano o konkretnych kwotach. Tym razem przywódcy uznali, że brexit stwarza niepowtarzalną okazją do zmian. Bo poprzez uszczuplenie unijnych dochodów o ok. 13 mld euro rocznie zmusza państwa UE do zastanowienia się, na co warto wydawać pieniądze.
Czy największymi pozycjami nadal mają być korzystne dla Polski polityka rolna i polityka spójności? I skąd wziąć pieniądze na nowe priorytety, jak innowacyjność, bezpieczeństwo, migracja? Polska, uznając wagę nowych celów, chce walczyć o zachowanie tradycyjnych polityk. Pytanie w jakiej skali uda się to zrobić.
– Tradycyjne polityki mają głęboki sens, nie będziemy ich wywracać – zapewnia nieoficjalnie wysoki rangą dyplomata jednego z największych płatników netto w UE. Polska liczy, jak w poprzednich debatach, na skuteczny lobbing regionów w bogatszych państwach. Nawet jeśli rządy centralne są za oszczędnościami, to regiony domagają się większych pieniędzy w polityce spójności. W czasie poprzednich negocjacji nad budżetem 2014–2020 bardzo aktywne były regiony Austrii, Holandii, Szwecji, Finlandii czy Belgii, a więc krajów, które oficjalnie opowiadają się za mniejszym budżetem UE. Polska ma też potężnego sojusznika w Komitecie Regionów.