Turystyka międzynarodowa to sposób na międzykulturowe spotkania. Wyruszamy w podróż także po to, by się zetknąć z odmiennością, ale punktem wyjścia jest oczywiście nasza kultura. Rzeczywistość, w której zostaliśmy wychowani, bardzo często stanowi punkt odniesienia dla oceniania innych społeczności. Szczególnie zachodni turyści cierpią na syndrom wyższości – poczucia, że pochodzą z lepszego świata. Trafiają do odmiennych cywilizacyjnie społeczności, a ich oczekiwania są przesycone stereotypami i fałszywym poglądem na temat innej kultury. Jest to zwykle obraz bardzo uproszczony, a co więcej – branża turystyczna odpowiada na te potrzeby. I w ten sposób tworzy się zamknięte koło. Nie wiadomo, w którym momencie stykamy się z rzeczywistą tradycją, a w którym jest to już tylko „cepelia" i sztuczne atrakcje etniczne.
Niczym w skansenie rdzenni mieszkańcy odtwarzają narzucone im role, tworząc iluzje rzeczywistej kultury. Turyści, chcąc zobaczyć autochtonów w ich naturalnym środowisku, stają się świadkami pseudo etnicznych spektakli. Często są to tylko wybrane rytuały przetworzone na potrzeby turystów. Niektóre zwyczaje i przedmioty kultu zostały na nowo wymyślone, by zaspokoić apetyty na etnoatrakcje. Przykładem mogą być inscenizacje bitew pomiędzy plemionami Dani i Lani na Nowej Gwinei. Mniej bezpieczną „atrakcją" są przygody z peruwiańskimi szamanami przyjmującymi żądnych wrażeń turystów. Amazońscy „uzdrowiciele" za niewysoką opłatą zgadzają się zabrać w mistyczną podróż swoich klientów za pomocą substancji nazywanej ayahuasca. Podczas halucynacji amatorzy mocnych wrażeń doznają niekiedy objawień. Dowiadują się o klątwach, jakie na nich ciążą, o duchach lub o przyczynach swoich chorób. Czasem nawet podróżują do tajemniczych „złotych miast". Przeżywają narkotyczny trans, który ma niewiele wspólnego z autentycznym rytuałem.
Jeszcze bardziej kontrowersyjna wydaje się tzw. turystyka slumsowa. Dotknięcie „prawdziwego" świata biedy i cierpienia z jakiegoś powodu wydaje się wielu ludziom atrakcyjne. Jednak tak postrzegana odmienność nie stanowi pomostu między kulturami. Wprost przeciwnie, stawia mur między środowiskami, zamieniając wymianę kulturową w wątpliwy etycznie biznes.
W odpowiedzi na to zjawisko powstał projekt o nazwie „Fucking tourist", którego autorem jest francuski fotograf Nicolas Demeersman. Jego fotografie przedstawiają mieszkańców różnych zakątków świata prezentujących gest wyciągniętego środkowego palca. Artysta postanowił w ten sposób zaprotestować przeciwko przedmiotowemu traktowaniu ludzi i sprzedawaniu inności jako egzotycznej atrakcji.
Prawa i emblematy
Zderzenie kultur prowadzi również do konfliktów między tubylcami a przybyszami. Punktem zapalnym jest często religia. Mimo że turystom często pozwala się na wiele, to jednak tolerancja restrykcyjnych kulturowo krajów ogranicza się zazwyczaj do kurortów. W krajach muzułmańskich dużą uwagę przywiązuje się do stroju, co szczególnie dotyczy kobiet. Dochodzi zatem do absurdów, które wynikają z próby pogodzenia dwóch światów. Przechadzając się głównymi ulicami nadmorskich miejscowości w Algierii, można zobaczyć kobiety w krótkich spodenkach i z odsłoniętymi ramionami, ale wystarczy zapuścić się kilkadziesiąt metrów w głąb miasta i natychmiast zmienia się kontekst. Europejsko ubrana kobieta może zostać zaatakowana za nieobyczajny ubiór albo zostać obcesowo zaczepiona i usłyszeć seksualną propozycję.