Dla Francji moment na przejęcie przywództwa w Unii nie może być lepszy. „El Pais" właśnie odnotował, że od kiedy w lutym Madryt odwiedził prezydent Peru Martin Vizcarra Cornejo, hiszpański premier Pedro Sanchez nie przyjął żadnego zagranicznego przywódcy. To miara paraliżu kraju, który zmaga się z katalońską irredentą i gdzie w ciągu czterech lat czterokrotnie odbyły się wybory parlamentarne.
Boksujące się od trzech i pół roku z brexitem Zjednoczone Królestwo wywołuje już na świecie uśmieszki politowania. Ale niewiele lepsza jest sytuacja we Włoszech, gdzie dni lewicowego rządu Giuseppe Contego są policzone – tak szybko w sondażach rośnie poparcie dla populistycznej Ligi Matteo Salviniego i skrajnie prawicowego ugrupowania Bracia Włosi. W Berlinie zaś powszechne jest wrażenie, że koalicja CDU/CSU-SPD dogorywa wobec z jednej strony załamania poparcia dla socjaldemokratów, a z drugiej znakomitych wyników Zielonych i Alternatywy dla Niemiec (AfD).