W Hongkongu od kilkunastu dni mieszkańcy ogołacają sklepowe półki w związku z obawami o zakłócenie łańcucha dostaw w związku z epidemią koronawirusa 2019-nCoV w Chinach. Ze sklepów znikają w ekspresowym tempie papier toaletowy, ale także ryż, makaron i środki czystości (m.in. mydło).
Władze Hongkongu zapewniają, że nie ma zagrożenia dla dostaw produktów do Hongkongu pomimo epidemii koronawirusa. Mimo to sklepy nie są w stanie nadążyć z uzupełnianiem zapasów ze względu na wzrost popytu. W efekcie w wielu z nich półki są puste tuż po otwarciu sklepu.
AFP informuje, że w poniedziałek rano, przed jednym z supermarketów w Hongkongu, w dzielnicy Mong Kok, znanej z działania tu licznych gangów, trzech mężczyzn napadło na kierowcę samochodu dostawczego i zagroziło mu nożem.
- Mężczyźni zastraszyli kierowcę i ukradli mu papier toaletowy wart ponad 1000 hongkońskich dolarów (ok. 130 dolarów amerykańskich) - informuje rzecznik lokalnej policji.
Panika w Hongkongu wywołana koronawirusem w Chinach jest po części pokłosiem doświadczeń mieszkańców tego miasta z czasów epidemii wirusa SARS, która była ukrywana przez władze w Pekinie. SARS zabiło w Hongkongu 299 osób.