Tekst strategii trafił w poniedziałek na biurko Władimira Putina. Najważniejszy po konstytucji dokument w Rosji jest uzupełniany i publikowany w nowej redakcji co sześć lat, przed gospodarzem Kremla podpisał już go sekretarz Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew.
Treść nie jest na razie znana publicznie, ale na łamach rządowej „Rossijskoj Gaziety" Patruszew zdradził niektóre postulaty nowej strategii Kremla. Mowa jest m.in. o „zapobieganiu i przerwaniu nieprzyjacielskich działań, stanowiących zagrożenie suwerenności i integralności terytorialnej Rosji". Zapytany przez dziennikarza, czy w grę wchodzą działania wojskowe, Patruszew wyjaśnił, że chodzi o sankcje gospodarcze, ale w razie potrzeby również „siłowe metody przymuszania".
Rosyjski generał i były dyrektor FSB nie sprecyzował, kogo i do czego Rosja chce „przymuszać".
– Rosyjskie środowisko wojskowe już od dawna zastanawia się nad użyciem sił zbrojnych wobec niemilitarnych zagrożeń. Nieżyjący już generał Machmut Gariejew, który stał na czele Akademii Nauk Wojskowych, zastanawiał się, czy militarna odpowiedź Rosji jest możliwa w przypadku, gdy Zachód spróbuje przeprowadzić „kolorową rewolucję" w Rosji. Okazuje się, że tak, jest możliwa – mówi „Rzeczpospolitej" Aleksander Golc, niezależny rosyjski publicysta i ekspert wojskowy. – Nie wiemy, co wymyślą rosyjscy teoretycy wojskowi i jakie działania zaproponują – dodaje.
Od kilku lat władze w Moskwie twierdzą, że Zachód już próbuje zorganizować w Rosji rewolucję i że częścią tych „wrogich działań" jest więziony opozycjonista Aleksiej Nawalny oraz jego organizacja, której współpracownicy są prześladowani na terenie całej Rosji.