Petersburg – miasto, które kocha prezydenta

Miasto pełne monumentalnych, zabytkowych budowli i nowych luksusowych sklepów z pewnością będzie głosować na partię Władimira Putina, który tu się urodził i tu dorastał

Aktualizacja: 01.12.2007 10:08 Publikacja: 01.12.2007 01:59

Petersburg – miasto, które kocha prezydenta

Foto: AFP

Przy stacji metra Wasileostrowskaja (Wyspa Wasylewska), koło wyrzeźbionych w metalu koni ciągnących piękną kopię starego tramwaju, stoją przytupując z zimna dwie działaczki prezydenckiej partii Jedna Rosja. Rozdają broszurki „Plan Putina”, lokalne gazetki partyjne i ulotki. – Tak, rzeczywiście, tu niedaleko jest mieszkanie naszego prezydenta. Trochę dalej – uśmiechają się, wskazując drogę. Trzeba przejść kilkaset metrów Średnim Prospektem obok McDonalda, minąć mnóstwo sklepów i restauracji, by trafić na 2. Linię Wyspy Wasylewskiej. Tak nazywa się ulica, przy której przez wiele lat mieszkał Władimir Putin.

Ostatnio mieszkaniem numer 12 w domu numer 17 na 2. Linii zajmowała się rada miejska. U sąsiadów przeprowadzano wielki remont, na tyle niefachowo, że mógł zagrozić całemu budynkowi.

– To tu, w sąsiednim domu. Faktycznie, mieszkanie należy do prezydenta – mówi mężczyzna, wychylający się z drzwi jakiegoś biura. Smagła twarz, nierosyjski akcent.

– Jestem Ormianinem – wyjaśnia i pyta z uśmiechem: – A pan? Nie jest pan chyba jakimś angielskim szpiegiem?

2. Linia to ulica Putina. Wyspa Wasylewska to jego dzielnica. A Petersburg – jego miasto, choć teraz ma rezydencję na przedmieściach.– Tu wszyscy będą głosować na Jedną Rosję – mówi z przekonaniem sprzedawczyni na pobliskim Andriejewskim Rynku.

Siedziba opozycyjnej, liberalnej partii Jabłoko mieści się przy niewielkiej ulicy, niedaleko głównego Newskiego Prospektu. Stoły zawalone paczkami z ulotkami i partyjnymi gazetkami, nerwowa krzątanina ludzi wynoszących stosy „partyjnej literatury” – to ostatni dzień kampanii wyborczej.

– Poparcie dla Putina to bajki – przekonuje mnie Boris Wiszniewski, politolog i działacz Jabłoka.

– Jedna Rosja zbrzydła ludziom. W telewizji i prasie wygłaszane są zaklęcia o „wielkim Putinie”, właściwie nie wiadomo dlaczego, bo przecież nie może być prezydentem na trzecią kadencję – dodaje.

Wiszniewski jest optymistą. Wierzy, że Jabłoko dostanie w Petersburgu 10 – 15 procent głosów. – U nas wcale nie jest lepiej niż gdzie indziej. Miasto rozwija się, dlatego że zostało tu celowo zarejestrowanych kilka ważnych przedsiębiorstw, by – chociaż wydobywają ropę na Syberii – oddawały część podatków władzom Petersburga...

Niezależni politolodzy i eksperci twierdzą coś zupełnie innego. – Petersburg był kiedyś miastem Jabłoka, liberalnej partii, która powstała na fali sprzeciwu wobec jelcynowskiej prywatyzacji. Borys Jelcyn osobiście decydował, kto zostanie miliarderem, i to się ludziom nie podobało – mówi petersburski dziennikarz Paweł Jabłonski.

– Ale teraz naprawdę jest miastem Putina. Prezydent promuje Petersburg jak może, tu lokowane są znaczące inwestycje, tu odbywają się ważne spotkania międzynarodowe...

Ale poparcie dla prezydenta niekoniecznie musi przekładać się na poparcie dla Jednej Rosji, chociaż Putin ją jednoznacznie poparł. – Ja oczywiście popieram Władimira Putina. Ale nie będę głosować na Jedną Rosję, bo to ekipa urzędników – mówi tutejszy historyk. Nie chce podać swojego nazwiska. – Nie jestem gotów na walkę z władzą – wyjaśnia.

W popularnych „Sankt–Pietierburskich Wiedomostiach” komentator napisał: „Popieram prezydenta Putina – żeby on i jego ekipa kontynuowała kierunek, w którym teraz idzie. Mam wiele osobistych pretensji do obecnej władzy, ale co do jednego jestem przekonany: ogólny kierunek wybrano właściwie. Ale przy tym – choć może to dziwić – popieram i opozycję. Prawdziwą opozycję, niewymyśloną. Tę, która jest w stanie przedstawić swój punkt widzenia i weszła w konstruktywny spór z władzami”.

Na Newskim Prospekcie wcześnie robi się ciemno. Wieje zimny wiatr i pada drobny śnieg. Ale do Ermitażu stoi spora kolejka, wszędzie widać turystów.

Dzisiejszy Petersburg to nie tylko przyciągające wzrok monumentalne budowle, od Pałacu Zimowego poczynając, poprzez Twierdzę Pietropawłowską, po Sobór Kazański. To nie tylko muzea Puszkina i Dostojewskiego (no i Ermitaż).

Petersburg, zwany Piterem, to dziś także mnóstwo nowych sklepów i restauracji. Przybysz z Polski dostrzeże wiele znajomych nazw, bo sklepy są tu w większości takie same jak w każdym centrum handlowym w Warszawie czy Krakowie. Bazarów, podstawowego niegdyś miejsca zaopatrywania się w żywność czy odzież, przetrwało niewiele.

W piątek do wieczora przed stacjami metra i na głównych placach rozdawali ostatnie ulotki ludzie ubrani w partyjne kamizelki Jednej Rosji, komunistów, Sprawiedliwej Rosji. Pod wieczór się rozeszli. W mieście pozostały tylko gigantyczne transparenty „Rosja Putina – Jedna, Niepokonana” i trochę podniszczonych plakatów innych partii.

Opozycja wierzy, że nie jest w Petersburgu na straconej pozycji

Największa partia Rosji, do której powstania przyczynił się Władimir Putin i z listy której startuje. Należą do niej ministrowie, gubernatorzy oraz wielu urzędników niższych szczebli. W 2003 roku, gdy wybory odbywały się według ordynacji mieszanej, zdobyła „zaledwie” 37,57 proc. głosów.

Lewicowe, populistyczne ugrupowanie, powołane z inicjatywy Kremla jako partia, która ma odebrać część głosów komunistom.

Nacjonalistyczne ugrupowanie typu wodzowskiego, na czele którego stoi kontrowersyjny polityk Władimir Żyrinowski.

Demokratyczna, opozycyjna partia liberalnego ekonomisty Grigorija Jawlinskiego. Budowała swoją kampanię na konsekwentnej, lecz mało wyrazistej krytyce Kremla. W poprzednich wyborach nie zdołała przekroczyć pięcioprocentowego progu.

Partia liberalnych reformatorów z lat 90. W obecnej kampanii najostrzej krytykowała Kreml.

oprac. a.pis.

Wyniki wyborów są przesądzone. Nie będą to wybory prawdziwe, lecz ich imitacja przeprowadzana na użytek Zachodu. W Rosji powstaje system jednopartyjny, taki sam, jaki istniał w Polsce Ludowej. W PRL były oczywiście partie poza PZPR, lecz tak naprawdę każdy wiedział, że to tylko fikcja. Kreml już zrobił wszystko, żeby ani demokratyczne Jabłoko, ani Sojusz Sił Prawicowych do parlamentu nie trafiły. Komuniści i jeszcze dwie partie, które zdobędą mandaty, będą tylko imitacją wielopartyjności. Skutkiem tych wyborów będzie dryfowanie Rosji do rządów totalitarnych. Putin przecież dał wyraźnie do zrozumienia, iż nieważne będzie stanowisko, jakie obejmie po odejściu z posady prezydenta, ważne, by zachował wpływy. O czym to świadczy? O tym, że ponad pół wieku temu w ZSRR również nieistotne było, jaki urząd piastuje towarzysz Stalin. Putin zostanie teraz wodzem albo – mówiąc po niemiecku – führerem.

To, że Putin bierze udział w tych wyborach, oznacza, że waży się w nich kwestia zachowania przez niego władzy. Byłoby nielogiczne, gdyby Jedna Rosja, którą reprezentuje najpopularniejszy polityk, nie zdobyła większości w Dumie. W tych wyborach, które są przede wszystkim plebiscytem poparcia dla Putina, zdobycie zwykłej większości jest jednak niewystarczające. Sam Putin mówił zresztą, że potrzebna jest „przytłaczająca większość”. Tylko wtedy po opuszczeniu Kremla będzie mógł zachować centralną pozycję w polityce. Właśnie potrzebą zmobilizowania apolitycznych mas do udziału w wyborach tłumaczy się ostrą retorykę, po którą sięgnął Putin, agitując wyborców. Taka jest jednak natura każdej kampanii wyborczej, dlatego nie doszukiwałbym się w słowach prezydenta oznak powrotu do praktyk totalitarnych.

not. a.pis.

Przebieg kampanii wyborczej w Rosji wpisuje się w tendencje, które od lat psują atmosferę między Moskwą a Zachodem. Zarówno wśród zachodnioeuropejskiej opinii publicznej, jak i wśród polityków narasta przekonanie, że Rosja prowadzi niedemokratyczną, naruszającą wolności obywatelskie i zasady państwa prawa politykę wewnętrzną. Jak się jednak wydaje, interesy gospodarcze, a także świadomość, że krytyka w bardzo ograniczonym stopniu wpływa na poczynania Rosji, przesądzą o pragmatycznym podejściu Zachodu do relacji z Moskwą. Można się spodziewać ewentualnego zaostrzenia retoryki z jego strony, ale żadnych realnych działań, żadnych sankcji czy ograniczenia współpracy. Po wyborach nie znikną napięcia między UE a Rosją. Nie zależą one bowiem od bieżącej sytuacji politycznej w Rosji, a tamtejsze elity rządzące nie zmienią sposobu działania i myślenia.

not. awi

Przy stacji metra Wasileostrowskaja (Wyspa Wasylewska), koło wyrzeźbionych w metalu koni ciągnących piękną kopię starego tramwaju, stoją przytupując z zimna dwie działaczki prezydenckiej partii Jedna Rosja. Rozdają broszurki „Plan Putina”, lokalne gazetki partyjne i ulotki. – Tak, rzeczywiście, tu niedaleko jest mieszkanie naszego prezydenta. Trochę dalej – uśmiechają się, wskazując drogę. Trzeba przejść kilkaset metrów Średnim Prospektem obok McDonalda, minąć mnóstwo sklepów i restauracji, by trafić na 2. Linię Wyspy Wasylewskiej. Tak nazywa się ulica, przy której przez wiele lat mieszkał Władimir Putin.

Pozostało 93% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021