Przy stacji metra Wasileostrowskaja (Wyspa Wasylewska), koło wyrzeźbionych w metalu koni ciągnących piękną kopię starego tramwaju, stoją przytupując z zimna dwie działaczki prezydenckiej partii Jedna Rosja. Rozdają broszurki „Plan Putina”, lokalne gazetki partyjne i ulotki. – Tak, rzeczywiście, tu niedaleko jest mieszkanie naszego prezydenta. Trochę dalej – uśmiechają się, wskazując drogę. Trzeba przejść kilkaset metrów Średnim Prospektem obok McDonalda, minąć mnóstwo sklepów i restauracji, by trafić na 2. Linię Wyspy Wasylewskiej. Tak nazywa się ulica, przy której przez wiele lat mieszkał Władimir Putin.
Ostatnio mieszkaniem numer 12 w domu numer 17 na 2. Linii zajmowała się rada miejska. U sąsiadów przeprowadzano wielki remont, na tyle niefachowo, że mógł zagrozić całemu budynkowi.
– To tu, w sąsiednim domu. Faktycznie, mieszkanie należy do prezydenta – mówi mężczyzna, wychylający się z drzwi jakiegoś biura. Smagła twarz, nierosyjski akcent.
– Jestem Ormianinem – wyjaśnia i pyta z uśmiechem: – A pan? Nie jest pan chyba jakimś angielskim szpiegiem?
2. Linia to ulica Putina. Wyspa Wasylewska to jego dzielnica. A Petersburg – jego miasto, choć teraz ma rezydencję na przedmieściach.– Tu wszyscy będą głosować na Jedną Rosję – mówi z przekonaniem sprzedawczyni na pobliskim Andriejewskim Rynku.