– Jestem przekonana, że będziemy mogli dalej współpracować – powtarzała, odpowiadając na dziesiątki pytań o stan koalicji CDU/CSU z SPD.W koalicji iskrzy od dawna, ale wydarzenia ostatnich dni sprawiły, że niemieckie media pełne są spekulacji na temat końca rządu. A to za sprawą Rolanda Kocha (CDU), premiera Hesji, który wywołuje burzę żądaniami zaostrzenia kar dla młodocianych przestępców, z których, jak podkreśla, zdecydowana większość ma imigracyjny rodowód.

Środowiska imigracyjne, zwłaszcza tureckie, traktują takie deklaracje jako wypowiedzenie wojny mniejszościom etnicznym. Podobnie SPD, która przypuściła gwałtowny atak na swych partnerów z chadecji.

Zaczęło się od brutalnego pobicia w monachijskim metrze emerytowanego dyrektora szkoły przez dwu młodych ludzi. Jeden z nich jest z pochodzenia Grekiem, drugi Turkiem. Koch zareagował błyskawicznie, oskarżając młodych przestępców ze środowisk imigracyjnych o agresywność i stosowanie siły przy każdej niemal okazji. – Wygląda na to, że premier Koch ucieszył się z wydarzenia w metrze – zaatakował go szef frakcji SPD w Bundestagu Peter Struck, twierdząc, że heska CDU gra na niskich instynktach wyborców. W opinii mediów konfliktu o takim natężeniu jeszcze nie było.

– To będzie decydujący rok dla wielkiej koalicji – przyznała wczoraj Angela Merkel. Nie dziwi ją, że podczas kampanii uwidaczniają się „poważne dysonanse“ między partnerami koalicji, ale sytuacja powinna się uspokoić po wyborach w Hesji i Dolnej Saksonii wyznaczonych na 27 stycznia. „Powrót do normalności po takiej wymianie ciosów jest rzeczą coraz bardziej wątpliwą“ – komentował „Süddeutsche Zeitung“.– Koch gra rolę szeryfa i domaga się karania nawet dwunastolatków tak jak dorosłych, co wywołuje irytację nawet we władzach CDU – twierdzi politolog Oskar Niedermayer. Kanclerz Merkel jako szefowa CDU nie wsparła jednoznacznie premiera Hesji, ale też się od niego nie odcięła.