– To sprawa, która przynosi nam wstyd, niezależnie od tego, kto zaczął i kogo należy winić – mówił szef Sekretariatu Prezydenta Wiktor Bałoga. A sam Juszczenko stwierdził ostro: doszło do dyskredytacji państwa.
Starcie miało miejsce w siedzibie prezydenta, po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Juszczenko i Bałoga wyszli i właśnie wtedy Łucenko uderzył Czernowieckiego. Jak podaje „Ukraińska Prawda”, minister trafił mera w twarz, a być może także poniżej pasa.
Nie wiadomo, czemu doszło do starcia. Świadkowie podają różne wersje, w zależności od tego, czy popierają ministra, czy też mera. Łucenko (były socjalista, znany z radykalnych wystąpień podczas pomarańczowej rewolucji) w obecności Juszczenki obwinił Czernowieckiego (twórca koncernu Pravex) o udział w „rozkradaniu tysięcy hektarów ziemi w Kijowie”. Ten ostatni zaś dowodził, że minister z zemsty za to, że jego urząd nie dostał w Kijowie gruntów, chciał aresztować jego syna. Tematem posiedzenia rady była kwestia ziemi i jej sprzedaży.
Jedno jest pewne: jeśli Czernowiecki poda Łucenkę do sądu, ten będzie miał kłopoty. Za spowodowanie lekkich uszkodzeń ciała (pogotowie leczyło mera przez dwie godziny) grozi 240 godzin pracy społecznej lub 2 lata ograniczenia wolności. Ale minister nie zamierza wyrażać skruchy. – Postąpiłem po męsku. Tak powinien zachować się każdy, kto chce żyć w uczciwym państwie – mówił.
Wczoraj Łucenko gościł w Warszawie, gdzie rozmawiał z szefem polskiego MSW Grzegorzem Schetyną. Kijowska gazeta „Chreszczatyk” twierdziła natomiast, że... uciekł do Polski, bo chce uniknąć odpowiedzialności.