Arcybiskupa Raho uprowadzono 29 lutego. Za jego uwolnienie porywacze żądali miliona dolarów.
Wczoraj zadzwonili jednak do kościoła w Mosulu i powiedzieli, że arcybiskup nie żyje. Jak tłumaczył biskup pomocniczy Bagdadu Szlemon Warduni, bandyci poinformowali też, gdzie zakopali jego ciało. Oględziny zwłok pozwoliły na stwierdzenie, że nie żył od tygodnia. Przyczyny zgonu na razie nie udało się ustalić. Nieoficjalnie się mówi, że 65-letni arcybiskup Raho nie został zastrzelony, gdyż na jego ciele nie znaleziono śladów po kulach. Był poważnie chory i prawdopodobnie właśnie jego choroba była przyczyną śmierci.
– To akt nieludzkiej przemocy, która niszczy godność istoty ludzkiej – powiedział bardzo zasmucony papież Benedykt XVI. O śmierć arcybiskupa iracki premier Nuri al Maliki oskarżył al Kaidę. – Sprawcy tej potwornej zbrodni nie uciekną przed sprawiedliwością – zapowiedział. Podkreślił, że jego rząd zawsze czuł się w obowiązku chronić chrześcijan, którzy stanowią trzy procent irackiego społeczeństwa.
– Modliliśmy się o jego uratowanie, ale nie mieliśmy wielkich nadziei – powiedział jednak „Rzeczpospolitej” ksiądz Michel Kasdano z chaldejskiej archidiecezji w Bejrucie. Jego zdaniem sytuacja irackich chrześcijan jest dramatyczna. – Kościół w Iraku nie mówił o tym głośno, by nie zadrażniać sytuacji – twierdzi ks. Kasdano.
Jego zdaniem teraz będzie jeszcze gorzej. – Dla chrześcijan Kościół jest autorytetem. Mieli nadzieję, że jakoś ich uchroni przed prześladowaniami. Co pomyślą teraz, widząc, iż na tę obronę już faktycznie nie mogą liczyć? Oczywiście biskupi i księża będą pracować dalej mimo niebezpieczeństwa – deklaruje.