Na szczycie UE, który rozpoczął się wczoraj w Brukseli, można było zobaczyć, jak unijnych przywódców podzieliły interesy geograficzne. Polski premier uważa, że zgromadzenie unijnych przywódców powinno zaoferować Ukrainie “coś więcej niż mgliste obietnice dotyczące perspektywy europejskiej”. Wczoraj po raz pierwszy jako szef rządu Donald Tusk spotkał się z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką.
Wcześniej o Ukrainie rozmawiał przez telefon m.in. z kanclerz Niemiec, premierem Czech i premierem Słowenii, która w tym półroczu przewodniczy pracom UE. – Rozmawialiśmy o tym, jak powinien wyglądać wymiar wschodni w sytuacji, gdy Francja oczekuje zwiększenia zaangażowania UE, jeśli chodzi o obszar Morza Śródziemnego – powiedział Tusk.
Ale to propozycja Francji zdominowała szczyt i mimo początkowych protestów ostatecznie zyskała akceptację UE. Początkowo Sarkozy chciał, by Unia Śródziemnomorska gromadziła państwa członkowskie tego regionu, a także kraje z drugiej strony Morza Śródziemnego: Algierię, Egipt, Izrael, Jordanię, Liban, Maroko, Palestynę, Syrię, Tunezję i Turcję.
Dodatkowego wsparcia dla Maroka czy Algierii bała się jednak Polska. Już teraz dwie trzecie budżetu w ramach tzw. europejskiej polityki sąsiedztwa idzie na Morze Śródziemne, a tylko jedna trzecia finansuje kraje spoza wschodnich granic UE. Pomysł Nicolasa Sarkozy’ego nie podobał się też Skandynawom, Brytyjczykom, innym nowym członkom Unii oraz największemu krajowi UE – Niemcom. To Merkel wymogła na Sarkozym, żeby nowa inicjatywa gromadziła wszystkie państwa UE, a nie tylko te u wybrzeży Morza Śródziemnego.
Wczoraj późnym wieczorem słoweński premier Janez Jansa ogłosił, że w takiej postaci projekt Sarkozy’ego zyskał poparcie UE. Również prezydent Francji cieszył się na nocnej konferencji prasowej, że oficjalna decyzja zostanie ogłoszona w piątek rano. – Zdecydowano o tym jednogłośnie – powiedział.