W piątek tramwaje linii "5" jadące z dużą prędkością po jednym torze zderzyły się czołowo na zakręcie.

Skomplikowana akcja ratunkowa trwała ponad trzy godziny. Siła zderzenia była tak duża, ze oba składy zostały kompletnie rozbite.

Wstępnie śledczy ustalili, że zawinił człowiek - jeden z motorniczych mimo czerwonego światła wjechał na jednotorowy odcinek jazdy.

W piątek śmierć ponieśli jeden z motorniczych i 7-letni chłopiec. W nocy w szpitalu zmarła starsza kobieta.