Jak dowiedział się ze źródeł zbliżonych do rządu w Hawanie korespondent hiszpańskiej gazety “El Pais”, aby wyjechać z Kuby, nie trzeba by się już ubiegać każdorazowo o specjalne zezwolenie. Znienawidzona “biała karta” kosztuje obecnie równowartość około 100 euro i czeka się na nią miesiącami bez gwarancji, że się ją otrzyma.
Teraz Kubańczycy, z wyjątkiem osób dopuszczonych do informacji związanych z bezpieczeństwem państwa, będą mogli wyjeżdżać z dziećmi i przebywać za granicą do dwóch lat, nie narażając się na konfiskatę mienia. Władze nie będą też wymagały od nich posiadania zaproszeń z zagranicy.
O podróżach Kubańczyków będą zatem decydowały władze innych krajów. Jeśli przestraszą się napływu imigrantów, mogą wprowadzić utrudnienia wizowe, by ograniczyć exodus z Kuby. Dotyczy to głównie USA, najczęstszego celu podróży Kubańczyków.
Raul Castro już w lutym, przejmując oficjalnie władzę po chorym bracie, zapowiedział stopniowe znoszenie absurdalnych zakazów i przepisów. Jak na razie zmniejszył restrykcje w obrocie elektroniką użytkową, zniósł rejonizację aptek i nakazał rozda-nie indywidualnym rolnikom państwowej ziemi leżącej odłogiem. Przyznanie Kubańczykom prawa do swobodnego podróżowania mogłoby być sygnałem, że zmiany na wyspie nie ograniczą się do sfery gospodarczej.