– Wspieramy ten pomysł. Muzeum jest niezbędne – zapewnił ziomków na niedawnym 59. zjeździe w Norymberdze Günter Beckstein, premier Bawarii. Muzeum miałoby powstać w Monachium. Niemcy sudeccy chcieliby rozmawiać na ten temat z władzami Czech, ale w Pradze nikt nie traktuje ziomkostwa jako partnera do jakichkolwiek rozmów. Milczy również niemiecki rząd federalny, na którym ciąży ustawowy obowiązek finansowania instytucji kulturalnych Niemców wysiedlonych po wojnie z wielu krajów europejskich. Niemcy sudeccy są najliczniejszą grupą w środowisku wysiedlonych. Są też najbardziej nieprzejednani w swych żądaniach zadośćuczynienia kierowanych pod adresem Bratysławy i Pragi. Domagają się unieważnienia tzw. dekretów Benesza – na podstawie których musieli opuścić po wojnie Czechosłowację, pozostawiając swoje majątki.
– Coś się jednak zmienia. W czasie tegorocznego zjazdu w Norymberdze wyjątkowo rzadko mówiono o dekretach Benesza – zauważa Zdenek Polak, korespondent czeskiej agencji CTK.
W retoryce organizacji wysiedlonych coraz więcej miejsca zajmują sprawy wybiórczo pojmowanej pamięci o krzywdach i ofiarach, jakie ponieśli wysiedleni z Czechosłowacji, Polski i innych krajów. W całych Niemczech działają setki domów spotkań, izb pamięci i innych instytucji wysiedlonych.
Funkcjonuje również pięć dużych placówek, począwszy od Muzeum Śląskiego w Görlitz po Muzeum Pomorza w Greifswaldzie. A będzie ich coraz więcej, w tym „Widoczny znak przeciwko ucieczkom i wypędzeniom”, budzące wiele kontrowersji wielkie muzeum wysiedlonych powstające w Berlinie.