Rz: Przestępstwa na tle rasowym były dotąd dokonywane na osobach o odmiennym kolorze skóry lub w inny sposób wyraźnie różniących się wyglądem od większości. Dlaczego teraz ofiarą padają Polacy?
Prof. John Eade: Dotychczas imigranci skupiali się w miastach. Polacy są pierwszą grupą, która osiedliła się na brytyjskiej wsi. Brytyjski sektor rolniczy przed 2004 rokiem zatrudniał wyłącznie Brytyjczyków, dlatego obecność Polaków wywołuje szok i to właśnie na terenach wiejskich zdarzają się najczęściej przestępstwa przeciwko Polakom motywowane narodowościowo. Brytyjska społeczność zamieszkująca tereny wiejskie jest bardzo konserwatywna. Ludzie na wsi nie znają innych grup narodowych. To, że zachowują się one inaczej, mówią innym językiem, budzi w nich niepokój. Dla nich obcy jest nawet ktoś z sąsiedniej wioski. A co dopiero z dalekiej Polski. Sam wychowałem się na wsi, w hrabstwie Sussex. Pamiętam, że lokalny arystokrata zatrudnił irlandzkich katolików. Wiele osób zastanawiało się wówczas, kim właściwie jest katolik.
Irlandczycy byli jednak chyba bardziej obiektem ciekawości niż wrogości. Jakie nastawienie do Polaków mają właściwie Brytyjczycy?
To zależy, o jakiej części Wielkiej Brytanii mówimy. W wielokulturowym Londynie jest bardzo dużo tolerancji i zrozumienia. W biedniejszych częściach kraju, gdzie ludzie muszą ze sobą rywalizować o ograniczone zasoby, takie jak szkoła dla dziecka czy mieszkanie komunalne, prawdopodobieństwo napięć i konfliktów jest znacznie większe. Ważną rolę odgrywa tu czynnik ekonomiczny, ale także klasowy. Klasa robotnicza musi rywalizować z Polakami o pracę. Klasa średnia jest zaś bardzo zadowolona, zatrudniając polskich hydraulików, budowlańców, polskie opiekunki do dzieci i sprzątaczki. To wszystko powoduje tarcia i konflikty.
Polacy nie są jedynymi imigrantami na Wyspach. Czy inne grupy narodowościowe też są przedmiotem ataków?