Finał: Obama kontra McCain

Barack Obama przeszedł już do historii Ameryki jako pierwszy Mulat, któremu udało się wygrać bój o prezydencką nominację. Jego rywalka Hillary Clinton nie chciała przyznać się do porażki. Jednak zdecydowała, że w piątek zakończy kampanię

Aktualizacja: 05.06.2008 10:30 Publikacja: 05.06.2008 04:34

autor zdjęcia: Chip Somodevilla W hali sportowej w St. Paul w stanie Minnesota wśród zwolenników Bar

autor zdjęcia: Chip Somodevilla W hali sportowej w St. Paul w stanie Minnesota wśród zwolenników Baracka Obamy wybuchł ogromny entuzjazm

Foto: AFP

Dwadzieścia tysięcy ludzi w ogromnej hali sportowej w St. Paul w stanie Minnesota i miliony Amerykanów przed telewizorami było świadkami chwili, o której pisać będą w podręcznikach historii.

– Mogę dziś stanąć przed wami i powiedzieć, że będę kandydatem Partii Demokratycznej. Jesteśmy dziś świadkami końca jednej historycznej podróży i początku kolejnej – oświadczył wśród ogłuszającego aplauzu Barack Obama, syn kenijskiego studenta i białej Amerykanki z Kansas. Żadnemu Mulatowi – ani demokracie, ani republikanowi – nie udała się dotąd ta sztuka. Jedyną Murzynką, której nazwisko znalazło się na liście kandydatów w wyborach, była w 1988 i 1992 roku praktycznie nieznana Lenora Fulani, kandydatka niezależna.

Zanim Obama mógł ogłosić zwycięstwo, trwało powolne odliczanie. Już od dawna było jasne, że ani on, ani jego rywalka Hillary Clinton nie będą w stanie zwyciężyć samymi tylko głosami delegatów zdobytymi w prawyborach. O wygranej zdecydować miało poparcie superdelegatów, czyli wysokich rangą przedstawicieli partii mających prawo głosu podczas sierpniowej konwencji formalnie zatwierdzającej nominację.

Przez cały wtorek kolejni superdelegaci deklarowali poparcie dla Obamy, który powoli zbliżał się do magicznej liczby 2118 głosów dającej mu gwarancję zwycięstwa. Jednak dopiero gdy zakończyło się głosowanie w Dakocie Południowej i ogłoszono wyniki sondaży exit poll z tego stanu, stało się pewne, że dzięki zdobytym tam głosom Obama przekroczył próg.

– Nadszedł nasz czas. Nasz czas, by pozostawić za sobą politykę z przeszłości – powiedział Obama i uściskał swoją rozradowaną żonę Michelle.

Nieco wcześniej do telewidzów w całym kraju przemówił ze swego wiecu w Nowym Orleanie kandydat republikanów John McCain, ogłaszając początek bezpośredniej walki z Obamą. Kilkaset osób w niewielkiej sali rachitycznie oklaskiwało McCaina, który przypuścił ostry atak na demokratycznego przeciwnika, podkreślając, że jest on politykiem niesprawdzonym i wielką niewiadomą w czasach kluczowych dla Ameryki decyzji.

Ale to nie słowa McCaina mogły psuć Obamie radość ze zwycięstwa, lecz zakończone kilka minut wcześniej wystąpienie jego rywalki Hillary Clinton, która zebrała tłum zwolenników w Nowym Jorku. Zamiast słów kapitulacji usłyszał bowiem, że jego przeciwniczka zamierza „poczekać z podjęciem decyzji co dalej”. Większość obserwatorów odebrała to jako próbę wymuszenia na Obamie przyjęcia jej jako kandydatki na wiceprezydenta.

– Dzięki wam wygraliśmy w kluczowych stanach niezbędnych do zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Chcę, by usłyszano i respektowano zdanie prawie 18 milionów Amerykanów, którzy na mnie głosowali – mówiła Clinton, podkreślając, że zdobyła więcej głosów wyborców (choć mniej delegatów) niż jej rywal.

Wezwała też wszystkich swoich zwolenników, by odwiedzali jej stronę internetową i wyrażali swą opinię do co dalszego kierunku jej kampanii.– To przemówienie zabrzmiało jak odmowa uznania zwycięstwa rywala i zapowiedź dalszej walki – twierdzi komentator CNN, były doradca prezydenta Clintona David Gergen.

Jednak sztab byłej Pierwszej Damy zdecydował się wydać oświadczenie: "Senator Clinton w piątek będzie na spotkaniu w Waszyngtonie, gdzie podziękuje swoim zwolennikom, a także wyrazi poparcie dla senatora Obamy i jedności partii".

Od wczoraj obóz pani Clinton wywiera presję na Obamę, by zaproponował jej wiceprezydenturę

Przywódcy Partii Demokratycznej, którzy już wcześniej wzywali do jak najszybszego zakończenia kampanii, przekonywali wczoraj, że czas porzucić wewnątrzpartyjne przepychanki i skoncentrować się na kampanii przeciw republikanom. „W tym celu wzywamy wszystkich superdelegatów, którzy jeszcze nie zdeklarowali swego poparcia dla żadnego z kandydatów, by uczynili to do piątku”, wezwali we wspólnym oświadczeniu liderzy partii w Kongresie Harry Reid i Nancy Pelosi oraz jej przewodniczący Howard Dean.Mimo to od środy rano obóz Clinton wywierał presję na Obamę, sugerując, że powinien on zaproponować jej wiceprezydenturę.

Czarnoskóry miliarder Bob Johnson, który jest jednym z doradców pani senator, oświadczył na przykład, że takie rozwiązanie przyczyniłoby się do zjednoczenia podzielonej wewnętrznie partii. – Senator Clinton chętnie rozpatrzy taką propozycję, jeśli zostanie przedstawiona – dodał Johnson.Sama pani Clinton podczas wczorajszego wystąpienia na konferencji amerykańsko-izraelskiej organizacji lobbystycznej AIPAC miała parę ciepłych słów pod adresem swego rywala.

– Jestem przekonana, że senator Obama będzie dobrym przyjacielem Izraela – przekonywała (część amerykańskich Żydów obawia się, że Obama sympatyzuje bardziej ze sprawą palestyńską).

Rozmowa: Michael Barone, politolog, publicysta, komentator telewizji FoxNews

Rz: Jak Obamie udało się wygrać z Clinton?

Michael Barone: Dzięki lepszej strategii i znacznie lepszemu wykonaniu założeń kampanii. W gruncie rzeczy wygrał tę nominację w stanach, w których wybory odbywały się w formie caucusów (zgromadzeń sąsiedzkich – red.). Z niezrozumiałych względów Hillary Clinton całkowicie zaniedbała te stany, jej sztab nie traktował ich poważnie. W innych stanach, gdzie odbywały się normalne pra-wybory, to ona zdobyła w sumie więcej delegatów. Ale przewaga wypracowana przez Obamę w caucusach była zbyt duża. Ogromny wysiłek włożony przez jego sztab przyniósł nadzwyczajne rezultaty.

Dlaczego senator Clinton nie uznała się we wtorkowy wieczór za pokonaną? Co próbuje zyskać?

Wydaje mi się, że ona sama nie wie, co ma zrobić. Możliwe, że chce wymusić na Obamie przyjęcie jej jako kandydatki na wiceprezydenta. Zresztą, jeśli postanowi poczekać z decyzją do samej konwencji, nie będzie jedynym kandydatem w historii demokratycznych prawyborów, który to zrobił. Podobnie uczynił Edward Kennedy w 1980 roku, Gary Hart w 1984 czy Jesse Jackson w 1988 – choć wszyscy otrzymali w prawyborach znacznie mniejsze poparcie niż teraz Clinton. Każdy robił to, by wymusić na zwycięzcy realizację jakichś własnych żądań – na przykład Jackson domagał się, by podczas kampanii prezydenckiej dano mu samolot, którym mógłby latać po całym kraju i przemawiać do ludzi. Nie wiem, czego naprawdę domagają się Clintonowie. Hillary mówiła we wtorek, że domaga się szacunku. Nie wiem, o co jej chodzi. Clinton może udawać, że dalej prowadzi kampanię, ale mało kto da się na to nabrać. To tylko fasada, większość pracowników kampanii została już odesłana do domu. Obama ogłosił się zwycięzcą, prasa to zaakceptowała i tylko jakieś trzęsienie ziemi mogłoby skłonić superdelegatów, którzy go poparli, do zmiany zdania. To koniec.

Clinton nie wymusi na Obamie wiceprezydentury?

To mało prawdopodobne. Zresztą ona nie byłaby mu zbyt pomocna. Wniosłaby ogromny negatywny bagaż do kampanii kandydata, którego głównym hasłem jest zmiana. Musiałaby chyba najpierw obiecać Obamie, że rozwiedzie się z Billem.

Jak Obama poradzi sobie z McCainem?

W sondaży wynika, że będzie to bardzo wyrównana walka, która może doprowadzić to ogromnych zmian na politycznej mapie Ameryki. W Wirginii, która ostatni raz głosowała na demokratę 44 lata temu, McCain ledwo dotrzymuje kroku Obamie. Z kolei w Michigan, które od początku lat 90. głosuje na demokratę, McCain prowadzi trzema punktami procentowymi. Główną słabością Obamy jest to, że wciąż pozostaje politykiem mało znanym, i że istnieje niechęć pewnych grup wyborców do głosowania na Afroamerykanina. Słabe punkty McCaina to jego wiek i przynależność partyjna. Bycie republikaninem nie ułatwia dziś życia.

rozmawiał Piotr Gillert

Piotr Gillert z Waszyngton

u

Oficjalna witryna wyborcza Baracka Obamywww.barackobama.com

Dwadzieścia tysięcy ludzi w ogromnej hali sportowej w St. Paul w stanie Minnesota i miliony Amerykanów przed telewizorami było świadkami chwili, o której pisać będą w podręcznikach historii.

– Mogę dziś stanąć przed wami i powiedzieć, że będę kandydatem Partii Demokratycznej. Jesteśmy dziś świadkami końca jednej historycznej podróży i początku kolejnej – oświadczył wśród ogłuszającego aplauzu Barack Obama, syn kenijskiego studenta i białej Amerykanki z Kansas. Żadnemu Mulatowi – ani demokracie, ani republikanowi – nie udała się dotąd ta sztuka. Jedyną Murzynką, której nazwisko znalazło się na liście kandydatów w wyborach, była w 1988 i 1992 roku praktycznie nieznana Lenora Fulani, kandydatka niezależna.

Pozostało 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021