Do incydentu doszło trzy dni temu przed wjazdem na teren plaży Lanżeron. Zeznania, które złożyli Carr i dwóch wojskowych, radykalnie się różnią.
– Wracaliśmy z Eugenią do hotelu Nemo w pobliżu wybrzeża. Poprosiłem żołnierzy, by otworzyli szlaban. Zachowywali się agresywnie. Gdy moja żona zwróciła im uwagę, jeden z nich ściągnął ją z motocykla i wykręcił ręce. Musiałem zareagować – opowiadał zięć Julii Tymoszenko doprowadzony w kajdankach na posterunek milicji.
Żołnierze wojsk wewnętrznych twierdzili, że to Carr zachowywał się po chamsku. – Poruszał się motorem w strefie ochronnej, gdzie mogą przejeżdżać tylko rowerzyści. Gdy odmówiliśmy podniesienia szlabanu, rzucił się na nas z pięściami – zeznali.
Prokuratura wszczęła dochodzenie. – Nie mogę ujawnić wyników śledztwa. Mogę jedynie zapewnić, że żołnierze nie przekroczyli swoich uprawnień – powiedziała „Rz” Switłana Pawłowska, rzeczniczka wojsk wewnętrznych (podległych MSW i podporządkowanych prezydentowi Wiktorowi Juszczence).
Po zajściu do hotelu Nemo, gdzie zatrzymali się małżonkowie, ściągnęli odescy radni w asyście milicji. Recepcjoniści odpędzali dziennikarzy, twierdząc, że państwo Carr już tu nie mieszkają. Dziennikarze postanowili poszukać kolegów Carra, którzy przyjechali na rajd Gobelin Show. Motocykliści odpowiadali niechętnie, że rockman „mógł trochę wypić i nie wiedział, z kim ma do czynienia”.