Ceremonia przekazania strefy z wielką pompą miała się odbyć 30 czerwca. W stolicy prowincji – Diwanii – odpowiednie dokumenty mieli wtedy podpisać m.in. szef irackiego rządu oraz polski minister obrony. Plany oficjeli pokrzyżowała jednak burza piaskowa. Premier Nuri al Maliki nie mógł z jej powodu wylecieć z Bagdadu. Imprezę odwołano, a przez gęstą mgłę z piasku Bogdan Klich musiał zostać w Iraku o kilka dni dłużej.
Dziś odpowiednie dokumenty mają podpisać dowódca polskiej dywizji gen. Andrzej Malinowski i gubernator prowincji Hamed al Khodari. Jak jednak dowiaduje się „Rzeczpospolita”, być może i tym razem uroczystość będzie trzeba przełożyć. Prognozy pogody znów są złe, a przylot na ceremonię zapowiedział premier al Maliki. Jeśli się uda – Irakijczycy mówią w takich sytuacjach „Inszallah” (czyli jeśli Allah pomoże) – za bezpieczeństwo prowincji odpowiedzialna będzie iracka 8. Dywizja.
Co to zmieni w życiu polskich żołnierzy w Diwanii? – Na pewno nie będzie tak, że teraz Polacy będą siedzieć w bazie i czekać na samolot do kraju – tłumaczy „Rzeczpospolitej” mjr Dariusz Kacperczyk, rzecznik Dowództwa Operacyjnego. – Rozpoczęte wcześniej operacje będą kontynuowane. Również częstotliwość patrolowania miasta nie powinna się zmniejszyć.
Polacy nie będą jednak mogli prowadzić samodzielnych operacji, a na podjęcie każdej akcji będą potrzebowali zgody Irakijczyków. Formalnie nasza misja zakończy się 31 października. Wojskowi, by zabezpieczyć się przed takimi niespodziankami jak burza piaskowa, do kalendarzy wpisali wcześniejszy termin wycofania. – Jeśli wszystko pójdzie dobrze, ostatni polski żołnierz będzie w Polsce dwa, trzy tygodnie wcześniej – zaznacza mjr Kacperczyk.
W związku z zakończeniem misji do Polski trzeba przewieźć sprzęt, między inny śmigłowce Sokół i Mi-5, które przydadzą się do misji w Afganistanie. W Iraku zostaną amerykańskie humvee, wyposażenie biurowe oraz telewizory, wieże hi-fi, itp.