Rz: Jak by pan określił ostatnią wojnę na Kaukazie?
Bogdan Klich:
To była rosyjska interwencja na terytorium suwerennego państwa. Mogliśmy więc przećwiczyć kolejny scenariusz, który w przyszłości może się powtórzyć także w innej części świata. Rosjanie wciąż traktują terytoria niektórych sąsiadów jako swoją strefę wpływów. To myślenie, które dawno powinno być schowane do archiwów zimnej wojny.Gruzja miała i ma pełne prawo bronić swojej integralności terytorialnej. Wspólnota międzynarodowa powinna była ją poprzeć i niektóre kraje – w tym Polska – to zrobiły. W obronę integralności terytorialnej Gruzji zaangażowały się też UE i NATO. Dowodem na to są wypowiedzi sekretarza generalnego sojuszu i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego, którego kraj przewodzi Unii.
Sarkozy mówił w Moskwie, że Rosja miała prawo do obrony swych obywateli. Wiceszef niemieckiej dyplomacji winą za wybuch konfliktu obarczył Gruzinów. Nie niepokoją pana te wypowiedzi?
Propozycja Francji w sprawie Gruzji jest wypadkową – w uproszczeniu – stanowiska Polski, która jednoznacznie popiera Gruzję, i Włoch, które raczej solidaryzowały się z Rosją. Oświadczenie Sarkozy’ego było takie, jakie można było osiągnąć w ostatnich dniach.