– Wycofamy wojska z Gruzji jeszcze dziś do północy – zapowiedział prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew we francuskim Evian, gdzie odbyła się pierwsza konferencja na temat światowej polityki. Kilka godzin później gruzińskie MSZ ogłosiło, że siły rosyjskie wycofały się ze stref buforowych wokół Osetii Południowej i Abchazji. Unia Europejska dała Moskwie czas do 10 października na wycofanie wojsk, grożąc wstrzymaniem rozmów o nowej umowie strategicznej z Rosją.
Miedwiediew ostro krytykował Stany Zjednoczone za „próbę utrwalenia dominacji na arenie międzynarodowej”, czego przykładem miały być jednostronne działania w sprawie Iraku, tarczy antyrakietowej i rozszerzenia NATO. Jednocześnie chwalił Unię Europejską.
– Europa odegrała konstruktywną rolę w zakończeniu konfliktu w Gruzji – mówił, kierując swoje słowa do francuskiego przywódcy, który wynegocjował porozumienie pokojowe między Moskwą a Tbilisi. Nicolas Sarkozy zrewanżował się zapowiedzią, że droga do rozmów z Rosją jest otwarta.
– Rosja dotrzymała słowa – tłumaczył.
W rzeczywistości Moskwa nie wywiązała się ze swoich zobowiązań. Plan pokojowy zakłada, że Rosja wycofa się na pozycje sprzed konfliktu, który wybuchł na początku sierpnia. Kreml zamierza jednak pozostawić w separatystycznych regionach Osetii Południowej i Abchazji dwa razy więcej wojsk niż było tam przed wojną.