Według gazety Merkel zażądała od ambasady natychmiastowej interwencji w tej sprawie. – Powiedzcie mu, żeby przestał mnie dotykać – miała powiedzieć wściekła pani kanclerz pracownikom ambasady. Jak twierdzi „Le Matin”, ta przekazała jej życzenie Pałacowi Elizejskiemu. Sarkozy stara się teraz ograniczyć kontakt fizyczny z szefową niemieckiego rządu do minimum. Na ostatnim szczycie unijnym w Brukseli nie klepał jej po plecach, nie łapał za ramiona, nie ściskał podczas przywitania.
– To plotka, nic więcej. Nie ma w tym ani odrobiny prawdy. Kanclerz Merkel utrzymuje bardzo serdeczne stosunki z prezydentem Francji. Nigdy się nie skarżyła na nadmiar kontaktów fizycznych między nimi – zaprzecza w rozmowie z „Rz” rzecznik niemieckiego rządu Stefan Büchner.
Według korespondenta francuskiego dziennika „La Liberation” Jeana Quatremera niechęć pani kanclerz do uścisków i całusów prezydenta Francji jest w kręgach dyplomatycznych jednak dobrze znana.
– To widać. Za każdym razem, gdy Sarkozy ją całuje, Merkel wyraźnie sztywnieje, a jej twarz zalewa rumieniec. W brukselskich kuluarach od dawna krążą dowcipy na ten temat – mówi „Rz” Quatremer. Jego zdaniem dyskomfort pani kanclerz wynika z różnic kulturowych.
– To dwa różne światy. Prezydent Francji, podobnie jak premier Włoch Silvio Berlusconi, lubi dotykać wszystkich rozmówców, nie tylko pani Merkel. To taki południowy styl. W Niemczech nie ma takiego zwyczaju. Tam podaje się rękę na powitanie. Całuje się wyłącznie członków rodziny. Dla ludzi z tego kręgu kulturowego ciągłe obcałowywanie i dotykanie może być irytujące – uważa dziennikarz.