[b]Dlaczego „droga środka” od 20 lat prowadzona przez Dalajlamę jednak zawiodła?[/b]
Myślę, że „droga środka”, której Dalajlama poświęcił całe życie, nie zawiodła. Choć ogłosił on, że udaje się na polityczną emeryturę i zostawia Tybetańczykom wolną rękę co do dalszych działań, to należy zadać pytanie, co by było, gdyby wcześniej zachęcał Tybetańczyków do walki za wszelką cenę. Przecież niesłychane przywiązanie Tybetańczyków do ich kraju, jak i do osoby Dalajlamy – dla którego są w stanie poświęcić życie – mogłoby się skończyć zagładą całego narodu.
On sam w ostatnim oświadczeniu wyrażał żal, że strona chińska nie chciała prowadzić dialogu.
[b]Przed olimpiadą zarówno on, jak i wielu Tybetańczyków miało nadzieję, że dojdzie do choćby kosmetycznych zmian na lepsze.[/b]
Tak. Bardzo chcieli pokazać światu, że są Tybetańczykami, że jest na świecie taki naród. W filmie „Poza strachem”, który można było zobaczyć również w Polsce, występowali pod nazwiskiem i pokazując swoją twarz, mówią, że chcą wolnego Tybetu. Zrobili to, choć Chińczycy karzą za to nawet śmiercią. Już 12 osób, które brały udział w tym filmie, zostało aresztowanych. Nie wiadomo, gdzie jest przetrzymywany reżyser. Jego asystent po przesłuchaniach nie może chodzić. Pozostałych członków ekipy zapewne też czekają tortury, represje lub nawet śmierć. Zrobili to m.in. po to, by przekonać Dalajlamę, że Tybetańczycy w Tybecie – dyskryminowani, traktowani przez Chińczyków jak obywatele drugiej kategorii – są gotowi ginąć za swój kraj. Udział w tym filmie to forma samospalenia.