– Strzelali Rosjanie. Nigdy nie zrobilibyśmy takiej prowokacji, bo nie była ona w naszym interesie. Zresztą, Gruzini kochają gości i dla nas ich bezpieczeństwo to sprawa honoru – dodaje gruziński przywódca.
W wywiadzie udzielonym TVP Info prezydent Gruzji po raz pierwszy tak obszernie ustosunkowuje się do okoliczności „incydentu gruzińskiego”, podczas którego kolumna z prezydentami Polski i Gruzji została ostrzelana.
Zdaniem obu przywódców, incydent wywołali Rosjanie. Tymczasem Rosja twierdzi, że strzały były gruzińską prowokacją. Z kolei wielu polskich polityków oskarża Gruzinów o to, że wizyta była źle przygotowana.
– Żadnych odstępstw od reguł bezpieczeństwa nie było – zapewnia jednak Saakaszwili. – Uprzedziliśmy Rosjan o wizycie oficjalnej delegacji, dlatego ich reakcja była niezrozumiała. Rosjanie zaczęli strzelać. Decyzja o oglądaniu tego miejsca była wspólną decyzją moją i prezydenta Kaczyńskiego – przekonuje prezydent Gruzji, który ustosunkowuje się też o zarzutów, jakoby cały incydent był „gruzińską prowokacją”.
Gruziński przywódca podkreśla, że w ten sam region przed polskim prezydentem przyjeżdzało wiele europejskich delegacji, m.in. przewodniczący europejskich parlamentów. - Niewiele przed Lechem Kaczyńskim był tam też szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner. I wtedy nikt nie mówił, że Gruzini coś prowokują – przekonuje gruziński przywódca.