Językiem Republiki Federalnej jest niemiecki – takie zdanie pragnie umieścić w niemieckiej ustawie zasadniczej CDU, partia kanclerz Angeli Merkel. Nie ma w niej obecnie na temat języka ani słowa. Sama pani kanclerz uważa, że tak powinno pozostać, i nawołuje do umiaru w majstrowaniu przy konstytucji. Na próżno. Na niedawnym zjeździe CDU w Stuttgarcie za zmianą konstytucji opowiedziała się zdecydowana większość delegatów. Z badań wynika, że pomysł ten wspiera trzy czwarte Niemców.
– Chcą, aby język Schillera i Goethego miał rangę konstytucyjną, bo czują się zagrożeni inwazją kultur imigracyjnych – sugerują przedstawiciele społeczności tureckiej, największej grupy imigrantów w Niemczech.
– Wszystko zależy od interpretacji takiego zapisu. Jeżeli będzie zawężająca, utrudni jeszcze bardziej nasze starania o naukę polskiego jako języka ojczystego dla Polaków w Niemczech, co gwarantuje traktat polsko-niemiecki – mówi Aleksander Zając, wiceprzewodniczący Konwentu Organizacji Polonijnych w Niemczech.
Obawy mają także Serbołużyczanie, którym władze obcinają dotacje na szkoły i podtrzymanie słowiańskiej kultury. – Zapis o języku będzie miał znaczenie bardziej deklaracyjne niż praktyczne – uspokaja Rupert Scholz, znany konstytucjonalista.
Nie brak głosów, że proponowana poprawka to związana z nadchodzącymi wyborami do Bundestagu próba odgrzania dyskusji o leitkultur, niemieckiej kulturze przewodniej, którą powinni przyjmować imigranci.