Pytany o perspektywy zbliżenia Białorusi z Zachodem, białoruski przywódca Aleksander Łukaszenko wyraził spore zainteresowanie rozwojem współpracy z Unią Europejską. – Współpracować z UE, nawet na ich zasadach, gotowi jesteśmy choćby od jutra – oświadczył podczas spotkania z kierownikami największych mediów państwowych. Zapytany o perspektywę przystąpienia jego kraju do UE, oświadczył, iż ta kwestia nawet nie jest dyskutowana, gdyż „Unia Europejska w najbliższej przyszłości nie planuje przyjmowania nowych członków”. Podkreślił jednak, że w swoim czasie „w Europie przyznawano, iż Białoruś jak żaden inny kraj jest gotowa do członkostwa w UE”.
Łukaszenko określił rolę Białorusi na naszym kontynencie jako „cichej przystani dla kapitałów inwestycyjnych”. Oznajmił, iż jego kraj dąży do tego, by stać się pomostem między Wschodem a Zachodem, Rosją i Unią Europejską. Według Łukaszenki po rozpadzie ZSRR gospodarka białoruska w 80 proc. była uzależniona od Rosji. Dzisiaj natomiast odbywa się jej przekierowanie na Zachód. Dzięki tej polityce wartość wymiany handlowej Białorusi z Rosją jest dziś taka sama jak z UE. Prezydent nie omieszkał też zaznaczyć, iż Rosja nie ma nic przeciwko zacieśnianiu współpracy Mińska i Brukseli.
W mediach białoruskich największą sensacją stały się słowa Łukaszenki o konieczności liberalizacji życia gospodarczego i społecznego. Prezydent oświadczył między innymi, iż państwo jest gotowe wycofać się z tych sfer działalności, w których państwowe zarządzanie jest nieskuteczne. Już wkrótce, jak zapewnił prezydent, na Białorusi odbędzie się prywatyzacja wielu państwowych zakładów. – Będziemy je jednak sprzedawać za bardzo duże pieniądze, po cenie rynkowej – podkreślił.
Łukaszenko powiedział też, że nie zamierza reagować na plany rozmieszczenia w Polsce i Czechach elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Jak zaznaczył, jej elementy w Europie jeszcze się nie pojawiły. – A poza tym to są ogromne pieniądze (potrzebne na ewentualne działania przeciw tarczy – red.), których na razie nie mamy – wyjaśnił.