– Przeraża mnie brutalność izraelskich bombardowań – powiedział premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wyraziło zaniepokojenie eskalacją przemocy. „Potępiamy ostrzał rakietowy terytorium Izraela przez Hamas. Równocześnie nie znajdujemy usprawiedliwienia dla skali operacji militarnej podejmowanej w odpowiedzi przez stronę izraelską” – napisał MSZ w oświadczeniu.
Przejmujące w styczniu przewodnictwo w UE Czechy zajęły stanowisko bliskie poglądom Waszyngtonu. Minister spraw zagranicznych Karel Schwarzenberg oświadczył, że Izrael ma prawo do obrony.
„Musimy sobie uświadomić jedno: od wygaśnięcia rozejmu 19 grudnia Hamas wystrzeliwał na ziemie Izraela coraz większą liczbę pocisków rakietowych. Taka sytuacja jest nie do przyjęcia” – powiedział w wywiadzie dla gazety „Mlada Fronta Dnes”.
Według niego Hamas nie tylko sprowokował swoimi działaniami ripostę Izraela, ale ponosi też odpowiedzialność za dużą liczbę ofiar. Lokuje bowiem swe kryjówki w gęsto zaludnionych punktach miast palestyńskich. „Mogę sobie pozwolić na luksus mówienia prawdy” – dodał.
A według administracji George’a W. Busha Izrael jedynie się broni przed atakami Hamasu. – USA rozumieją, że Izrael musi działać, by się bronić – powiedział rzecznik prezydenta Gordon Johndroe. Bush rozmawiał telefonicznie z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem. Zgodzili się, że nowe zawieszenie broni musi być uznane przez Hamas. Waszyngton wyraził też zaniepokojenie sytuacją humanitarną w Strefie Gazy, apelując do Izraela, by się starał unikać ofiar wśród cywilów. Przynajmniej 64 z 368 zabitych Palestyńczyków to kobiety i dzieci.