Naprawdę życzę Barackowi Obamie wszystkiego najlepszego. Stawka jest wysoka. Wciąż mamy do czynienia z wrogiem, który chce zadać cios USA – ostrzegł swego następcę podczas ostatniej konferencji prasowej w swej ośmioletniej prezydenturze.
Zapytany o największy błąd, Bush stwierdził, że pomyłką było wywieszenie transparentu z napisem „Misja wykonana” za jego plecami podczas pamiętnego przemówienia ogłaszającego zakończenie wojny w Iraku. – To był zły sygnał – wyjaśnił prezydent. Do innych swych błędów zaliczył bojową retorykę niektórych wystąpień, a także zbyt pospieszną i nieudaną próbę zreformowania systemu ubezpieczeń socjalnych. Do kategorii rozczarowań zaliczył wiadomość o torturowaniu irackich więźniów w bagdadzkim Abu Ghraib oraz to, że nie udało się znaleźć broni masowego rażenia, którą miał posiadać Saddam Husajn.
Jak nie bez cienia złośliwości zauważa amerykańska prasa, odchodzący prezydent odbywa swe ostatnie tournée mające poprawić jego wizerunek przed wyprowadzką z Białego Domu.
W sobotę odbył ostatnią podróż samolotem Airforce One, by wziąć udział w poświęceniu nowego lotniskowca nazwanego imieniem jego ojca, obecnego zresztą na uroczystości wraz z matką obecnego prezydenta, Barbarą Bush. W niedzielę ojciec i syn udzielili wspólnie wywiadu telewizji Fox News.
Odchodzący prezydent przyznał, że wojna w Iraku stała się ogromnym ciężarem dla jego partii, która poniosła druzgoczące porażki w dwóch ostatnich wyborach. – W czasie najciemniejszych dni w Iraku przychodzili do mnie ludzie, mówiąc, że robię im niesamowite polityczne problemy. Niektórzy sugerowali, bym wycofał się z Iraku. Ale nie zdecydowałem się odstąpić od zasad, by ratować własną partię polityczną – powiedział Bush.