Unia zgodna jest w jednym: dobrze, że USA zamykają okryte złą sławą więzienie w Guantanamo. Ale lista chętnych do udzielenia pomocy nowej administracji amerykańskiej w rozwiązaniu problemu osadzonych tam podejrzanych nie jest długa.
Na pewno nie ma na niej naszego kraju. – Polska nie będzie się do tego paliła. Nie mamy społeczności muzułmańskiej, nie mamy wielu ludzi mówiących po arabsku czy w innych językach krajów Bliskiego Wschodu. Dla nas byłaby więc to wyjątkowo trudna sytuacja – powiedział wczoraj dziennikarzom w Brukseli szef MSZ Radosław Sikorski. Brał on udział w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE, na którym padło tylko kilka wstępnych deklaracji pomocy dla prezydenta Baracka Obamy. Chętne są m.in. Portugalia i Francja, w grupie zainteresowanych wymienia się także Finlandię, Irlandię, Hiszpanię, Szwecję.
Swój nowy dom byli więźniowie znajdą być może także w Niemczech, choć tam na razie koalicyjny rząd nie zajął jednoznacznego stanowiska. Przeciw jest konserwatywna CDU, do której należy kanclerz Angela Merkel. Wielka Brytania i Belgia przyjęły już kilka osób, które mają też obywatelstwo tych krajów i na razie więcej pomagać nie chcą. Spoza UE, ale ze strefy Schengen, pomocy gotowa jest udzielić Szwajcaria. Albania – jako jedyna w Europie – przyjęła byłych więźniów, mimo iż żaden nie posiadał formalnych związków z tym krajem. Ale też już więcej nie chce.
[wyimek]Szef francuskiego MSZ Bernard Kouchner chciałby, aby na przyjęcie więźniów zgodziła się cała Unia[/wyimek]
Poza Polską więźniów nie zamierza też przyjąć Holandia, Dania i Austria, choć akurat one nie mogą stosować argumentów wymienionych przez ministra Sikorskiego. W tych krajach są bowiem społeczności muzułmańskie – w Holandii najliczniejsza w UE – i ludzie mówiący po arabsku. – Ciągle mamy do czynienia ze wstępnym etapem, proces zamykania więzienia potrwa do roku. Na razie USA nie zwróciły się jeszcze do poszczególnych krajów z prośbą o pomoc – zastrzegał Sikorski.