Nie dopuszczono do pochodu kilku tysięcy zwolenników i członków Węgierskiej Gwardii Narodowej – paramilitarnej organizacji skrajnie prawicowego ugrupowania Jobbik. 650 gwardzistów, po zaprzysiężeniu na placu Bohaterów, zamierzało przyłączyć się do grupy innych manifestantów na Deak Ter, gdzie znajduje się centralna stacja metra. Zatrzymano kilkanaście osób.
Tłum demonstrantów usiłował przerwać przemówienie burmistrza Gabora Demszky’ego przed budynkiem urzędu miasta, rzucając w jego stronę jajkami i pomarańczami. Wcześniej kilkuset demonstrantów wygwizdało premiera Ferenca Gyurcsanya, który wziął udział w uroczystościach na placu Kossutha przed gmachem parlamentu. – Panie premierze, niech pan ustąpi! – krzyczeli manifestanci zza stalowych barier, którymi policja zatarasowała plac.
Prawica zbojkotowała oficjalne obchody i zorganizowała własne uroczystości Wiosny Ludów. Lider Fideszu Viktor Orban oskarżył węgierski rząd o „igranie z życiem milionów Węgrów”. – Lewica chce cofnąć koło czasu. Pomoc ekonomiczna Zachodu nie jest nam potrzebna. Konieczna jest reforma gospodarki – podkreślił lider opozycji.
Budapeszt przypominał wczoraj oblężone miasto. Policja ściągnęła posiłki z innych rejonów kraju. Gmachy radia i telewizji zatarasowano barierkami. Wprowadzono zakazy parkowania. Zakazano kilku antyrządowych demonstracji. W sobotę przed bazyliką św. Stefana znaleziono kilka koktajli Mołotowa.