– Proponowana przez Komisję Europejską kwota 600 mln euro dla sześciu krajów do 2013 roku to absolutne minimum – powiedział w Brukseli Radosław Sikorski przed rozpoczęciem szczytu UE. Przywódcy 27 państw mają dziś formalnie zatwierdzić dokument powołujący do życia projekt współpracy z sześcioma krajami zza wschodniej granicy, który da zielone światło dla zorganizowania specjalnego szczytu UE – Wschód 7 maja w Pradze.

Polski rząd był głównym pomysłodawcą Partnerstwa Wschodniego i zapowiada, że będzie je wpierał finansowo. – Deklaruję, że jeszcze w tym roku dołożymy znaczące kwoty ze swojego budżetu – powiedział Sikorski na spotkaniu zorganizowanym przez European Policy Centre w Brukseli.

Na razie problem jest jednak ze wspomnianymi 600 mln euro. Państwa członkowskie zgadzają się na projekt, ale nie chcą wprost wpisać, ile miałby kosztować. Opierają się niektóre państwa basenu Morza Śródziemnego, które w Partnerstwie Wschodnim widzą konkurencję dla Unii dla Śródziemnomorza. W UE obowiązuje przelicznik: na każde 2 euro przekazywane na Południe 1 euro idzie na Wschód. – Nie ma się czego obawiać. Nawet jak wydamy te 600 mln, nie zbliżymy się do ustalonych proporcji – mówił Karel Schwarzenberg, szef dyplomacji Czech.

Polska zabiega o obietnicę ułatwień, a w końcu zniesienie wiz. – To nie jest wielka łaska. Państwa takie jak Ukraina, Białoruś i Rosja nie miały wiz. Musieliśmy je wprowadzić jako cenę naszego wejścia do strefy Schengen – przypomniał Sikorski.

Partnerstwo Wschodnie to program pomocy finansowej, współpracy handlowej i ułatwień wizowych obejmujący Ukrainę, Gruzję, Mołdawię, Armenię, Azerbejdżan oraz – zapewne – Białoruś.