– Tendencje w Unii i w Polsce są podobne, tyle że u nas wszystko dzieje się w większym stopniu: frekwencja jest niższa, zwycięstwo prawicy jeszcze wyższe niż średnia Unii – mówi "Rz" prof. Aleksander Smolar, prezes Fundacji Batorego.
W Polsce do urn poszło 24,5 proc. uprawnionych, podczas gdy przeciętnie w Unii 42,9 proc., co stanowi najniższy wynik od 30 lat. Skąd tak niska frekwencja? Według ekspertów wynika ona ze zmęczenia Europejczyków Unią. – Elity polityczne chciały walczyć z deficytem demokracji w Unii, przybliżyć ją obywatelom. Jak widać, nie przyniosło to rezultatów – komentuje dr Marek Cichocki, ekspert ds. europejskich.
Europejska prawica będzie miała w Parlamencie bezwzględną większość. Oznacza to, że przewodniczącym Komisji Europejskiej na kolejną kadencję pozostanie José Barroso. – Jestem przekonany, że tak się stanie – mówi szef chadeków w PE Joseph Daul, nawiązując do nieoficjalnego porozumienia, że szefem KE jest przedstawiciel frakcji, która wygrała wybory do Parlamentu.
Druga kadencja dla Portugalczyka oznacza kontynuowanie obecnej, prorynkowej polityki Komisji Europejskiej, z naciskiem na zwiększanie bezpieczeństwa energetycznego.
– Utrzymanie tego prowspólnotowego kierunku Unii będzie korzystne i dla Europy, i dla Polski – komentuje Cichocki.