Jak twierdzi dziennik „The Times”, brytyjscy torysi będący trzonem tworzonej właśnie frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów mają problemy ze skompletowaniem jej minimalnego składu – PE wymaga, by frakcja składała się z posłów z minimum siedmiu krajów. Prócz Brytyjczyków tworzą ją na razie czeski ODS i polski PiS. Spór dotyczy zaproszenia pozostałych partii. Czesi chcą, by we frakcji znalazła się m.in. włoska Liga Północna. Brytyjczycy zarzucają jej niechętny stosunek do imigrantów. Z rezerwą odnoszą się też do duńskiej DPP ze względu na jej sprzeciw wobec rozszerzenia UE o Turcję.
– Nie prowadzimy negocjacji z Ligą Północną – zapewnia „Rz” Adam Bielan, europoseł PiS, który pracuje nad tworzeniem nowej grupy. Jest pewien, że grupa powstanie, a liczba wchodzących w jej skład narodowości może być nawet dwucyfrowa. W tym celu prowadzone są rozmowy z partiami, które są już w innych grupach politycznych.
I właśnie na secesjonistów może liczyć nowa frakcja, bo wśród niezrzeszonych partii prawicowych próżno szukać takich, z których można byłoby się wytłumaczyć krajowym wyborcom. Te z krajów starej UE mają w programach hasła antyislamskie, antyimigranckie czy sprzeciw wobec przyjęcia Turcji.
Prawicowcy z naszego regionu to np. albo skrajnie nacjonalistyczni Rumuni z PRM i Bułgarzy z Ataka, albo Łotysz z partii, która ostatnio zakazała parady równości i popiera manifestacje weteranów łotewskich oddziałów Waffen SS.
Jeśli grupa powstanie, będzie czwartą co do wielkości w PE.