Rozpoczynający jutro wizytę w Moskwie prezydent USA spędzi w Rosji trzy dni. To może być za mało na zrealizowanie ambitnego celu, jaki stawia sobie Obama, czyli „zresetowania” stosunków amerykańsko- rosyjskich. Te bowiem, jak piszą komentatorzy po obu stronach Atlantyku, w ostatnich latach osiągnęły poziom najgorszy od czasów zimnej wojny.
Obamie na pewno nie pomoże wywiad, jakiego w przeddzień wyjazdu udzielił opozycyjnej „Nowej Gaziecie”. Stwierdził w nim m.in., że w Rosji powinny zostać wzmocnione rządy prawa, demokracja i po- szanowanie praw człowieka.
Prezydent nie chciał odpowiedzieć na pytanie dotyczące więzionego w łagrze byłego szefa Jukosu Michaiła Chodorkowskiego. Stwierdził jednak, że popiera działania prezydenta Dmitrija Miedwiediewa zmierzające do poprawy rządów prawa w Rosji, „co naturalnie oznacza, że każda osoba oskarżona o przestępstwo ma prawo do uczciwego procesu, a sądy nie są wykorzystywane do celów politycznych”. Pisząc o nowym otwarciu na linii Waszyngton – Moskwa, Obama przytoczył słowa, które wypowiedział podczas swojej mowy inauguracyjnej: „wszyscy ci, którzy doszli do władzy za pomocą korupcji i uciszania dysydentów, powinni wiedzieć, że są po złej stronie historii. Ale wyciągniemy do was rękę, jeżeli będziecie chcieli rozluźnić zaciśniętą pięć”.
Te mocne słowa wzmocniła zapowiedź, że podczas pobytu w Moskwie amerykański przywódca spotka się z rosyjskimi opozycjonistami i obrońcami praw człowieka. Jednym z jego rozmówców będzie arcymistrz szachowy Garri Kasparow, który należy dziś do najostrzejszych krytyków Kremla.
– To spotkanie jest ważnym sygnałem, że amerykańska administracja jest gotowa porzucić politykę podwójnych standardów, jakie wobec Putina stosuje od lat wielu zachodnich przywódców – powiedział Kasparow agencji Reuters. – Nie ma co udawać, że reżim Putina jest demokratyczny .