Zgodnie z niezwykle skomplikowanym niemieckim systemem wyborczym jedna partia lub koalicja może zdobyć większość mandatów w Bundestagu, nawet jeśli uzyska znacznie mniej niż połowę głosów wyborców. Umożliwiają to właśnie mandaty nadwyżkowe (Überhangmandat). Biorą się one stąd, że połowa posłów wybierana jest w sposób bezpośredni w okręgach i dana partia może w tej rywalizacji osiągnąć znacznie lepszy wynik niż w głosowaniu wyłącznie na listy partyjne (w ten sposób wybierana jest druga połowa deputowanych; obowiązuje 5-procentowy próg wyborczy).
W Bundestagu, który zakończył kadencję, było 611 posłów, z czego 14 z mandatami nadwyżkowymi (SPD 9, CDU/CSU 5).
Jak obliczają analitycy, chadecy mogą zdobyć w niedzielę nawet 20 takich mandatów. Kanclerz Merkel mogłaby w tej sytuacji utworzyć koalicję z FDP, nawet gdyby na obie partie głosowało tylko 44 proc. wyborców. Przed rokiem Trybunał Konstytucyjny uznał mandaty nadwyżkowe za sprzeczne z konstytucją, ale dał rządowi czas do 2011 r. na nowelizację ordynacji. – Jestem zdecydowana skorzystać z mandatów nadwyżkowych – oświadczyła Angela Merkel. Partia Lewicy zamierza złożyć skargę konstytucyjną, jeśli kanclerz wykorzysta te mandaty do zbudowania większości rządowej w parlamencie.