Według ostatnich danych, na Ukrainie zarejestrowano 225 tys. chorych na grypę lub ostre infekcje dróg oddechowych, z czego 15 tys. hospitalizowano. Zarejestrowano oficjalnie 22 przypadki grypy A/H1N1. Z powodu ostrych infekcji dróg oddechowych lub grypy zmarło 67 osób.
Najtrudniejsza sytuacja panuje w graniczącym z Polską obwodzie lwowskim. Na wirusowe zapalenie płuc i powikłania po grypie w regionie tym zmarły 24 osoby. Choruje zaś 69 tysięcy, w tym 26 tys. dzieci.
Jedynie u niewielkiego odsetka zarażonych potwierdzono świńską grypę. W sobotę premier Julia Tymoszenko mówiła, że wirusa A/H1N1 ma 14 osób. Wcześniej Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RNBiO), podległa prezydentowi Wiktorowi Juszczence, informowała, że chodzi o 16 osób, z czego cztery miały umrzeć.
Zmarło również czterech lekarzy, którzy zajmowali się chorymi. Władze w Kijowie apelują do ludzi, aby nosili maski ochronne. – W ten sposób inne państwa powstrzymują epidemię. Proszę, byście zakładali je w pracy i w domu. Jeśli potraficie uszyć je z gazy własnoręcznie, zróbcie je i przekażcie swoim sąsiadom – wzywała Tymoszenko. O noszenie masek apelują także duchowni. – Tłumaczą, że to żaden wstyd przyjść w masce do cerkwi na nabożeństwo – mówi “Rz” Jurko Zarucki, sekretarz tarnopolskiej rady obwodowej. – Apele skutkują. Widzę, że coraz więcej ludzi na ulicach zakrywa twarz. Ja też noszę maskę.
– Gdy w naszym mieście pojawiły się pierwsze doniesienia o epidemii, wybuchła panika. W kolejce po leki trzeba było stać po kilka godzin. Lekarstwa drożały z dnia na dzień – opowiada “Rz” pani Lusia, 50-letnia mieszkanka Lwowa. Premier Tymoszenko obiecuje, że podwyżki leków już się nie powtórzą. Od dziś w aptekach w całym kraju ceny masek i leków przeciw grypie mają być kontrolowane.