O tym, jak ważne jest złapanie lub zabicie szefa al Kaidy, mówili dzisiaj w telewizyjnych wywiadach zarówno sekretarz stanu Hillary Clinton, jak i doradca Baracka Obamy ds. bezpieczeństwa narodowego generał James Jones. Problem polega jednak na tym, że USA nie mają pojęcia, gdzie ukrywa się lider al Kaidy. Co więcej, jak przyznał szef Departamentu Obrony Robert Gates, Amerykanie „od lat” nie mieli w tej sprawie żadnych wiarygodnych informacji wywiadowczych. – Nie wiemy, gdzie jest bin Laden. Gdybyśmy wiedzieli, to byśmy go złapali – dodał Gates.

Dziś Amerykanie wiedzą zatem tylko tyle, że Osama bin Laden ukrywa się gdzieś na pograniczu afgańsko-pakistańskim. – Czasem jest po pakistańskiej stronie granicy, czasem po afgańskiej stronie – wyjaśniał dzisiaj w CNN gen. James Jones, zaznaczając, że amerykańskie wojska i ich sojusznicy muszą znów na poważnie zabrać się za ściganie bin Ladena.

Być może szefa al Kaidy będą mieli szansę schwytać Polacy. Nie jest bowiem wykluczone, że ukrywa się on między innymi w Ghazni na wschodzie Afganistanu – prowincji, w której stacjonują także polscy żołnierze. Jeden z pojmanych talibów przekonuje, że Osama był tam w styczniu lub w lutym – relacjonuje BBC.

Talib podkreślał jednak, że „szejk nigdy nie zostaje na dłużej w jednym miejscu”. Więzień Pakistańczyków twierdzi też, że wbrew spekulacjom o poważnych chorobach, na które miał cierpieć lider al Kaidy, cieszy się on dobrym zdrowiem i nadal jest bardzo aktywny.

Sprawa pojmania lub zabicia bin Ladena była bardzo głośna po zamachach z 11 września. Według ogłoszonego niedawno raportu Senatu USA ukrywający się w jaskiniach Tora Bora przywódca islamistów wymknął się jednak amerykańskim wojskom w grudniu 2001 r. A gdy sytuacja na afgańskim froncie coraz bardziej się komplikowała, o najbardziej znanym terroryście świata zaczęto mówić coraz mniej. Po ogłoszeniu przez Baracka Obamę nowej strategii walki w Afganistanie rozprawienie się z nim znów stało się jednym z głównych celów Amerykanów.