Serhija Szwedkę podał do sądu miejscowy biznesmen i działacz polityczny Wasyl Kowalenko. Ma zastrzeżenia do publikacji „Wielki Głód maszeruje po Ukrainie” z 25 listopada zeszłego roku. Redaktor naczelny gazety „Rodnoje Priazowje” stwierdził w niej, że „władze w Kijowie nie mogą uznawać Wielkiego Głodu za ludobójstwo Ukraińców”. „Z głodu umierali także Rosjanie, Kazachowie i inne narody państw ZSRR. Nie podoba mi się sposób, w jaki prezydent Juszczenko i inni politycy roztrząsają szczegóły tego koszmaru, a także próby zwiększenia liczby jego ofiar” – pisał Szwedko.
Kowalenko twierdzi, że w artykule redaktor naruszył prawo zakazujące negowania, że Wielki Głód był eksterminacją Ukraińców. W 2006 roku uchwaliła je Rada Najwyższa.
– To sprawa sumienia dziennikarza z Doniecka – mówi „Rz” profesor Wołodymyr Wasylenko, przedstawiciel Ukrainy ds. praw człowieka przy ONZ. – Nie poniesie jednak odpowiedzialności karnej, gdyż obowiązujące prawo nie przewiduje kar za negowanie Wielkiego Głodu. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy powinna najpierw zakończyć śledztwo w sprawie zbrodni stalinowskich – dodaje profesor Wasylenko.
Propozycje przepisów usta- nawiających odpowiedzialność karną za negowanie zagłady Ukraińców przedstawił jeszcze w 2007 roku prezydent Wiktor Juszczenko. Nie zostały one jednak przyjęte. Wynik sprawy Serhija Szwedki jest więc niepewny.
Szwedko powołuje się na prawo do wolności słowa i przypomina, że ONZ nie uznała Wielkiego Głodu za ludobójstwo. Redaktor gazety „Rodnoje Priazowje” będzie pierwszą osobą, która stanie przed sądem za opinię o Wielkim Głodzie. W 2007 roku przeciwnicy mera Charkowa Michaiła Dobkina grozili, że podadzą go do sądu, bo nie chciał przyznać działki na postawienie pomnika ofiar politycznych represji.