Serial, którego emisję zaczął niedawno państwowy kanał Pierwyj, wywołał w Rosji więcej dyskusji niż jakakolwiek sprawa polityczna. Debata o szkole toczy się w telewizji, Internecie, prasie, a nawet w Dumie Państwowej.
Ktoś zażartował: „Gdyby tak się kłócili o politykę, już dawno mielibyśmy demokrację”.
[srodtytul]Jestem z układu[/srodtytul]
Nowy uczeń w szkole na przywitanie dostaje niezapowiedziany cios od przyszłego kolegi, któremu zadał niewinne pytanie. Bojowy nastolatek poprawia jeszcze kopniakiem w brzuch leżącego „nowego”. W tym czasie siedzący nieopodal ochroniarz albo nic nie widzi, albo nie chce zobaczyć. Uczniowie piją, palą i nie stronią od narkotyków, są wulgarni i agresywni, a przy tym zagubieni. A już na pewno gdzieś mają zdobywanie wiedzy. Nauczyciele z kolei są raczej tępi i nijacy. Zdecydowanie dalecy od okiełznania nastoletniego żywiołu. Rosyjska szkoła, ale także rodzina według reżyserki Walerii Gaj Germaniki to dekadencja i beznadzieja.
Burza rozpętała się już po pierwszym odcinku. Komuniści w Dumie, nie zwlekając, zażądali wycofania serialu i wezwania dyrekcji telewizji „na dywanik”. – To dywersja, która moralnie kaleczy nasze dzieci i wnuki – ocenił deputowany Władisław Jurczyk. Moskiewski departament edukacji wystąpił w obronie nauczycieli, przypominając, że w Rosji rozpoczął się właśnie Rok Nauczyciela. – Dobrze by było, gdyby w telewizji pojawił się program o pedagogicznych sekretach najlepszych nauczycieli – zasugerowała szefowa departamentu Olga Łarionowa.