Wiktor Juszczenko uznał członków Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) za „uczestników walk o niepodległość państwa”. Jak napisał, decyzję tę podjął, „by ich uszanować i zapewnić sprawiedliwość historyczną oraz przywrócić prawdziwą historię ukraińskiego ruchu wyzwoleńczego XX wieku”.
Dekret w tej sprawie ustępujący ukraiński przywódca ogłosił podczas piątkowych obchodów rocznicy bitwy pod Krutami. 29 stycznia 1918 r. wojska proklamowanej rok wcześniej Ukraińskiej Republiki Ludowej starły się tam z bolszewikami. – Jesteśmy bardzo zadowoleni z decyzji Juszczenki. Władza czyni postępy. Chociaż chcielibyśmy oczywiście, by taki dekret ukazał się dużo wcześniej – mówi „Rz” Orest Waskuł, szef Bractwa UPA w Kijowie.
Czy nadanie statusu kombatantów członkom OUN-UPA oznacza także przyznanie im przywilejów, w tym zniżek i ulg, które przysługują na Ukrainie żołnierzom Armii Czerwonej? – Liczymy, że tak się stanie – odpowiada Waskuł. To będzie jednak możliwe, jeżeli decyzję Juszczenki potwierdzi parlament.
– Nastroje, które obecnie panują w Radzie Najwyższej, nie wskazują na to, by inicjatywa Juszczenki znalazła poparcie – mówi „Rz” Wasyl Zoria, redaktor naczelny miesięcznika „Narodnyj Deputat”.
Ukraiński historyk Stanisław Kulczycki uważa, że dekret Juszczenki jest gestem politycznym bez mocy prawnej. – Na Ukrainie nikt nie zaprzecza, że OUN i UPA walczyły o ukraińską niepodległość, nawet ci, którzy uznają ich za kolaborantów Hitlera. Dekret Juszczenki nie wejdzie jednak w życie – stwierdza w rozmowie z naszą gazetą.