„Największy przewodniczący w dziejach” – ironizował konserwatywny „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. „Westerwelle nie jest ani wicekanclerzem, ani mężem stanu” – wtórował mu w ostatnim wydaniu liberalny „Süddeutsche Zeitung”. „Jest niewiarygodny. Uprawia klasyczną politykę klientyzmu w interesie dobrze sytuowanych i przedstawicieli wolnych zawodów” – diagnozuje tygodnik „Der Spiegel”, przedstawiając Guida Westerwellego na tytułowej stronie w roli supermana na tle pogrążonej w rozpaczy kanclerz Angeli Merkel.

Tak druzgocących ocen nie formułowano w Niemczech pod adresem żadnego wicekanclerza i szefa dyplomacji. W mediach pełno jest informacji o jego powiązaniach finansowych z różnymi firmami, na rzecz których do niedawna działał, pobierając sowite honoraria. – Wiem, że mam rację – odpowiada na druzgocące oceny Guido Westerwelle i zapewnia, że pracuje dla dobra Niemiec.

Zakończył właśnie serię podróży zagranicznych w charakterze szefa dyplomacji i przystąpił do naprawy Niemiec, atakując śmiało niemiecki model państwa opiekuńczego, w którym dopatrzył się wielu „elementów socjalizmu”. – Praca musi się opłacać– tłumaczy, argumentując, że zarobki najmniej zarabiających są na poziomie zasiłków dla bezrobotnych. W odpowiedzi słyszy, że jest zimnym neoliberałem pragnącym demontażu największego kulturowego osiągnięcia niemieckiej demokracji, jakim jest system państwa opiekuńczego. Pod względem popularności spadł na przedostatnie miejsce na liście znanych polityków. Wyprzedził go nawet Gregor Gysi, przywódca postkomunistów. Partia Liberalno-Demokratyczna (FDP) może liczyć obecnie na 10 proc. poparcia wyborców, o prawie 5 punktów procentowych mniej niż podczas wyborów do Bundestagu we wrześniu ubiegłego roku.

– Westerwelle zapomniał, że jest szefem dyplomacji, angażując się ponad wszelką miarę w rozgrywki wewnętrzne – twierdzi Cornelius Ochmann, ekspert Fundacji Bertelsmanna. W rezultacie minister traci wpływ na kierunek niemieckiej polityki zagranicznej. W sprawach Unii Europejskiej decydujący głos ma Angela Merkel, a w sprawach bezpieczeństwa rosną wpływy ministra obrony Karla-Theodora zu Guttenberga.

– Wszystko to nie ma jednak wpływu na stan relacji polsko-niemieckich. Westerwelle powstrzymał Erikę Steinbach i jest nadal zainteresowany rozwojem stosunków z Polską – uspokaja Cornelius Ochmann.