– Nie może postąpić inaczej, mimo że nie darzy sympatią Eriki Steinbach – twierdzi nasz berliński rozmówca z kręgów chadecji.

Niechęć kanclerz do szefowej BdV jest w Berlinie tajemnicą poliszynela. Merkel gościła jednak w poprzednich latach na imprezach BdV i jej nieobecność mogłaby zostać potraktowana jak wyraz publicznego wotum nieufności dla związku.

Tego szefowa rządu chce uniknąć. Tym bardziej w sytuacji, gdy chwieje się cała koncepcja „Widocznego znaku”, czyli muzeum wypędzonych. Wprawdzie we władzach zarządzającej nim fundacji nie będzie Eriki Steinbach, ale nie znaczy to, że spór o sposób upamiętnienia wypędzeń został definitywnie zakończony.

Z rady naukowej fundacji ustąpili już prof. Tomasz Szarota z Polski i prof. Kristina Kaiserova z Czech, a teraz odejściem zagroził Samuel Korn, przewodniczący Centralnej Rady Żydów.

[i]—Piotr Jendroszczyk z Berlina[/i]