Na nieformalne spotkanie do Sopotu zjechali ministrowie spraw zagranicznych UE oraz przedstawiciele sześciu państw objętych unijnym programem Partnerstwa Wschodniego: Ukrainy, Białorusi, Mołdawii, Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu.
– To spotkanie jest sukcesem – przekonywał na zakończenie Miguel Moratinos, szef dyplomacji Hiszpanii (przewodzącej obecnie UE). Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski podkreślał, że przyszły rok będzie jeszcze lepszy, bo 2011 r. to czas prezydencji Węgier i Polski, a dla tych krajów Partnerstwo Wschodnie jest priorytetem. Sam zaproponował wczoraj utworzenie „grupy przyjaciół” Partnerstwa Wschodniego, do której miałyby należeć takie kraje jak Norwegia, Kanada, USA, Japonia i Rosja. – Polska zaprosiła Rosję, by stała się częścią tej grupy – powiedział Sikorski, informując, że z inicjatywy naszego kraju taka grupa została powołana. Z kolei komisarz ds. rozszerzenia i polityki sąsiedztwa KE Stefan Fuele zapowiedział w Sopocie, że przed jesiennym zjazdem ukraińsko-unijnym ustalony zostanie plan zniesienia wiz dla obywateli Ukrainy podróżujących do państw UE.
Największym problemem, o którym jednak mało wczoraj mówiono, jest kształt przyszłego zgromadzenia parlamentarnego UE i Partnerstwa Wschodniego – Euronestu. Pochodzący z niedemokratycznych wyborów parlament białoruski twierdzi, że powinien – podobnie jak pozostałe – wysłać do Euronestu dziesięciu swoich przedstawicieli. Unia domaga się, by Mińsk reprezentowała białoruska opozycja.
– Sprawa powstania Euronestu jest zablokowana. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek usiłuje uzgodnić z pięcioma parlamentami – poza białoruskim – formułę proponowaną przez stronę unijną, ale jest to bardzo trudne – powiedział „Rz” europoseł Jacek Protasiewicz (PO).
Jego zdaniem w efekcie Partnerstwo funkcjonuje głównie w sferze gospodarczej. Współpraca polityczna właściwie nie funkcjonuje.