Po wyborczym zwycięstwie Wiktora Janukowycza prawosławny patriarcha Moskwy Cyryl coraz częściej mówi o „jednolitej rosyjskiej przestrzeni” obejmującej i Ukrainę.
W lutym Cyryl pobłogosławił w Kijowie nowego prezydenta, w lipcu odwiedzi Odessę, Dniepropietrowsk i ponownie Kijów. Niektórzy ukraińscy hierarchowie namawiają go, by przyjął tytuł patriarchy Moskwy, Kijowa i Wszechrusi.
– On sam na pewno nie ma nic przeciwko temu, problemem jest jednak metropolita Wołodymyr, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego patriarchatu moskiewskiego. Musiałby odejść, bowiem głową Cerkwi ukraińskiej zostałby sam Cyryl – mówi „Rz” kijowski politolog Kost Bondarenko.
Ekspansja patriarchatu moskiewskiego na Ukrainie trwa, gdyż prezydent Janukowycz – sam wyznania prawosławnego – zdecydowanie popiera właśnie Cerkiew moskiewską.
Zupełnie inaczej było za czasów poprzedniego prezydenta Wiktora Juszczenki, który wspierał Ukraiński Kościół Prawosławny patriarchatu kijowskiego, przez Moskwę (i przez większość prawosławnych w świecie) uznawany za rozłamowy i niekanoniczny. Teraz pozycja patriarchy kijowskiego Filareta słabnie, a przyszłość partiarchatu jest niepewna. Istnieje jeszcze trzeci odłam ukraińskiego prawosławia – Ukraiński Autokefaliczny Kościół Prawosławny, ale jego wpływ jest niewielki.