Chociaż osiem wcześniejszych rund negocjacji w ciągu ostatnich 31 lat nie przyniosło przełomu, to gospodarze waszyngtońskiego szczytu wyrażali nadzieję, że tym razem może się udać. Pierwsze od niemal dwóch lat rozmowy prezydenta Autonomii Palestyńskiej i premiera Izraela trwały wczoraj jednak zaledwie półtorej godziny. Przywódcom udało się na nich na razie ustalić jedynie datę drugiego spotkania. Mahmud Abbas i Beniamin Netanjahu znów usiądą do stołu negocjacyjnego 14 i 15 września.
Jeszcze zanim przywódcy zaczęli rozmowy, Barack Obama przekonywał, że wierzy, iż zarówno premier Izraela, jak i przywódca Autonomii Palestyńskiej “chcą pokoju”. Ma on jednak świadomość, że o rozwiązaniu problemu bliskowschodniego marzyło wielu jego poprzedników. Zarówno Bill Clinton, jak i George Bush myśleli, że przełom jest już blisko.
– Ani sukces, ani porażka nie są nieuniknione. Ale wiemy jedno: jeśli nie podejmiemy próby, to klęska jest gwarantowana – podkreślał Obama po spotkaniach z delegacjami Autonomii Palestyńskiej, Izraela oraz Egiptu i Jordanii – państw, które mogą pomóc w doprowadzeniu do przełomowego porozumienia. – Taka okazja może się szybko nie powtórzyć – ostrzega prezydent USA, podkreślając, że w razie fiaska rozmów kolejne pokolenie będzie dotknięte krwawym konfliktem. Samo namówienie stron, by wróciły do rokowań – zerwanych w grudniu 2008 roku – zajęło administracji Obamy ponad rok.
Do rozwiązania jest zaś mnóstwo spraw, z których każda może być powodem porażki. Najpilniejszy jest problem żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu. Już 26 września kończy się dziesięciomiesięczne moratorium na ich rozbudowę. Palestyńczycy mówią jasno: bez jego przedłużenia nie ma szans na pokój. Z kolei żydowscy osadnicy ostrzegali, że jeśli Netanjahu zgodzi się na nowe moratorium, to będzie to koniec jego rządu. Sprawy skomplikował jeszcze atak Hamasu, którego bojownicy we wtorek zabili cztery osoby. Wczoraj ugrupowanie groziło Izraelowi kolejnymi atakami, z zamachami samobójczymi włącznie. – Operacje ruchu oporu będą kontynuowane i nie powstrzymają ich działania okupanta czy Fatahu – oznajmił rzecznik Hamasu. Osadnicy już ogłosili zaś zerwanie moratorium. – To, co się dzieje w Waszyngtonie, to farsa – mówił Naftali Bennett, lider organizacji osadników. – To nie są rozmowy pokojowe. To rozmowy z terrorystami, którzy chcą nas zmieść z powierzchni ziemi.
Paradoksalnie ataki Hamasu mogą jednak pomóc w rozmowach, bo w odpowiedzi na nie akcję aresztowań przeprowadziły zarówno służby izraelskie, jak i palestyńskie.