Dilma Rousseff na prezydenta Brazylii

Faworytka Dilma Rousseff zdobyła 44 procent głosów – wynikało po przeliczeniu ponad połowy kart. Gdy zamykaliśmy to wydanie „Rz”, wszystko wskazywało na to, że będzie druga tura

Publikacja: 04.10.2010 04:12

Dilma Rousseff

Dilma Rousseff

Foto: AFP

Drugi był José Serra z centrolewicowej Partii Brazylijskiej Socjaldemokracji (PSDB) (ok. 36 proc.), trzecia – kandydatka zielonych Marina Silva (ok. 20 proc. głosów).

Z ankiet przeprowadzonych przed lokalami wyborczymi wynikało jednak, że Dilma Rousseff uzyskała 51 proc. głosów i wygrała wybory w pierwszej turze, czego nie udało się dotąd dokonać żadnemu kandydatowi na prezydenta Brazylii.

136 mln uprawnionych do głosowania Brazylijczyków wybierało w niedzielę także deputowanych, senatorów, gubernatorów oraz członków stanowych parlamentów, ale zmiana na najwyższym stanowisku zepchnęła pozostałe wybory w cień. Nikt nie miał wątpliwości, że rządy po Luizie Inácio Luli da Silvie przejmie jego partyjna koleżanka, którą on sam wskazał rodakom palcem. Spełniając obywatelski obowiązek, od którego w Brazylii nie można się uchylić pod groźbą kary, wyborcy nie zastanawiali się, czy 62-letnia Rousseff z lewicowej Partii Pracujących (PT), była szefowa gabinetu Luli, będzie nowym prezydentem, ale czy wygra już w pierwszej turze.

Opublikowany w sobotę sondaż dawał jej równo 50 proc. głosów. Rywale Rousseff robili jednak wszystko, by zmusić ją do rozegrania drugiej tury (31 października). – Przerwijcie ten plebiscyt – apelowała do wyborców Marina Silva. – Dla dobra kraju przeprowadźmy drugą turę – wtórował jej Serra.

Rządzący byli z kolei tak pewni sukcesu już 3 października, że – jak pisała brazylijska prasa – 48 godzin przed zamknięciem lokali wyborczych skierowali do policji oficjalną prośbę o przygotowanie się do specjalnej ochrony dzielnicy w Brasilii, w której znajdują się pałac prezydencki i ministerstwa. – Nikt nie przygotowuje się do żadnego świętowania. Mamy szacunek do procesu wyborczego – zaprzeczyła tym doniesieniom pani Rousseff. Zapewniała, że z wielkim spokojem czeka na werdykt wyborców i gotowa jest stanąć do drugiej rundy.

65-letni Lula, który rządzi od 2002 roku i nie może ubiegać się o trzecią kadencję, podał jej właściwie zwycięstwo na tacy. – Nie ma na świecie kraju, który miałby tyle wiary w swoją przyszłość co Brazylia – mówił prezydent.

Tego nie podważali nawet konkurenci pani Rousseff. Dziesiątki milionów Brazylijczyków dzięki Luli wyszły z zaklętego kręgu ubóstwa. Ich awans nie był może spektakularny, ale pierwszy raz w życiu mają rachunek bieżący w banku, mogą wziąć kredyt, kupić na raty lodówkę czy pralkę. Prawie połowa Brazylijczyków należy dziś do klasy średniej. Mimo kryzysu wzrost gospodarczy nie zszedł poniżej 4 procent.

To nie znaczy, że następca Luli może spocząć na laurach. Biedy w kraju liczącym prawie 193 mln mieszkańców wciąż nie brakuje, poziom edukacji pozostawia wiele do życzenia. Brazylia pilnie potrzebuje nowych dróg, portów, linii kolejowych, instytucje państwowe są niewydolne i mocno zbiurokratyzowane.

Drugi był José Serra z centrolewicowej Partii Brazylijskiej Socjaldemokracji (PSDB) (ok. 36 proc.), trzecia – kandydatka zielonych Marina Silva (ok. 20 proc. głosów).

Z ankiet przeprowadzonych przed lokalami wyborczymi wynikało jednak, że Dilma Rousseff uzyskała 51 proc. głosów i wygrała wybory w pierwszej turze, czego nie udało się dotąd dokonać żadnemu kandydatowi na prezydenta Brazylii.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019