Szefowie placówek UE w Jerozolimie i Ramalli, gdzie urzędują władze Autonomii Palestyńskiej, sporządzili raport, w którym postulują, by Unia podjęła szereg radykalnych kroków związanych ze statusem Jerozolimy. Wśród przesłanych do Brukseli rekomendacji znalazła się m.in. propozycja, by kraje Unii uznały wschodnią, arabską część miasta za stolicę Palestyny.
Politycy i urzędnicy z państw wspólnoty podczas wizyt w Izraelu nie powinni zaś przekraczać linii granicznej sprzed 1967 r. (znajdująca się w rękach Jordanii Jerozolima Wschodnia została wówczas zdobyta przez Izraelczyków). Za tzw. zieloną linią znajdują się m.in. Bazylika Grobu Pańskiego i Ściana Płaczu, stałe punkty większości oficjalnych wizyt.
Autorzy raportu, który został przesłany do unijnego Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa, postulują, by kraje Unii zabroniły wjazdu na swoje terytorium „brutalnym osadnikom żydowskim”. Państwa wspólnoty powinny również objąć bojkotem produkty wytworzone przez Żydów we wschodniej części świętego miasta.
W raporcie znalazł się opis złych warunków, w których żyją arabscy mieszkańcy Jerozolimy. Dyplomaci napisali, że mają oni gorszy dostęp do usług medycznych i edukacji. A izraelskie służby łamią ich prawa człowieka. Wszystko to ma prowadzić do wypierania palestyńskich wpływów z miasta.
Raport, którego treść została opublikowana przez „Haarec”, wywołał w Izraelu oburzenie. Jak pisze gazeta, de facto jest on bowiem wezwaniem do nałożenia na Izrael sankcji. Izraelczycy stoją zaś na stanowisku, że Jerozolima jest „niepodzielną stolicą” ich kraju, i nie chcą słyszeć o oddaniu połowy miasta.