– Może nas zabiją, skręcą nam kark, ale się nie poddamy! – grzmiał Aleksander Łukaszenko w białoruskim parlamencie, wnosząc o akceptację wyznaczonego przez siebie miesiąc temu na stanowisko premiera Michaiła Miasnikowicza. Wizję obrony kraju za cenę życia białoruski przywódca roztoczył dlatego, że – jak przekonywał – „w Polsce niektórzy śnią o tym, że granica przebiega w niewłaściwym miejscu”. – Ma przebiegać pod Mińskiem. Stalin źle narysował granicę – mówił, przypisując taki tok myślenia polskim politykom, którzy rzekomo marzą o zajęciu terytorium sąsiada i we współpracy z Niemcami i UE stworzyli na Białorusi piątą kolumnę
.Atakując Polskę i Niemcy jako głównych organizatorów niedoszłego zamachu stanu na Białorusi, Łukaszenko wskazywał, że Europie wcale nie chodzi o przestrzeganie standardów demokracji. – Jeszcze nie odeszło pokolenie, które ledwo przeżyło niemiecką „demokrację” – wypomniał Berlinowi czasy wojny. Zapewnił, że nie boi się sankcji wizowych, bo „żyje z sankcjami już około dziesięciu lat”.
Podobne oskarżenia nie są niczym nowym. Nigdy jednak nie pojawiały się na tak wysokim szczeblu. O tym, że Polska chce zająć zachodnią Białoruś, pisał w lutym 2009 roku brzeski dziennik „Zaria”: „Do dziś przedmiotem zainteresowania Polski są ziemie leżące na wschód od jej granic. Polacy nazywają je Kresami Wschodnimi. (...) Na ich terytoriach powstały niepodległe państwa – Białoruś, Litwa i Ukraina. Nie ma co ukrywać, wielu polityków w Warszawie nie może pogodzić się z tym faktem (...). Chcą, by ludność graniczących z Polską obwodów uznała się za Polaków i (w perspektywie) zażądała zjednoczenia z historyczną ojczyzną”.
Białoruskie media utrzymywały, że opozycjoniści z Białorusi przechodzili w Polsce przeszkolenie, jak organizować akcje terrorystyczne.– Zarzut dotyczący roszczeń terytorialnych brzmi kuriozalnie, ale pytanie, dlaczego Łukaszenko tak się ośmiesza, należy kierować do jego doradców – mówi „Rz” białoruski publicysta Roman Jakowlewski. Przypomina, że w łukaszenkowskiej propagandzie obraz czyhającej na białoruskie terytorium Polski pojawia się od 2000 roku, kiedy perspektywę realizacji na Białorusi scenariusza podobnego do podziału Jugosławii nakreślił rosyjski politolog Wiaczesław Nikonow. – Mówiąc o problemie Kosowa, Nikonow użył w kontekście Białorusi pojęcia „trójkąt nowogródzki” – przypomina Jakowlewski.
– Nie będziemy reagować na tego typu zaczepki – powiedział „Rz” rzecznik MSZ Marcin Bosacki.